W dzisiejszym poście recenzja maseczki nawilżającej do włosów suchych i zniszczonych "Naturia miód i cytryna" marki Joanna. (KWC)
Była to moja pierwsza maska drogeryjna jaką kupiłam w celu ratowania moich suchych i zniszczonych włosów.
źródło: uroda.com |
Opis producenta:
Maseczka nawilżająca z miodem i cytryną do włosów suchych i zniszczonych.Maseczka zawiera specjalnie dobrane składniki naturalne, które działają nawilżająco i odżywczo. Aktywne cząsteczki miodu wnikają we włosy, odżywiając i nawilżając ich włókna. Cytryna zawiera cenne witaminy i kwasy owocowe, które działają wygładzająco na łuski włosów.
Skład:
Aqua, Cetearyl Alcohol, Paraffinum Liquidum, Cetyl Alcohol,
Stearalkonium Chloride, PEG-20 Stearate, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil,
Cyclomethicone, Amodimethicone, Polyquaternium-10, Cetrimonium
Chloride, Isopropyl Alcohol, Glycerin, Panthenol, Hydroxypropyltrimonium
Honey, Citrus Medica Limonium Extract, Propylene Glycol,
Triethanolamine, Parfum, Hydroxyisohexyl 3-Cyclohexane Carboxaldehyde,
DMDM Hydantoin, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone,
CI:19140, CI:16255
Moja opinia:
zalety:
- ułatwia rozczesywanie włosów
- bardzo ładnie pachnie
- dyscyplinuje włosy, zapobiega ich elektryzowaniu się
- nie obciąża
- solidne fajne opakowanie
- dostępność- widziałam ja chyba w każdej większej drogerii
- cena- kosztuje niewiele ponad 6 zł
wady:
- co do nawilżenia i odżywienia to znaczącej poprawy nie zauważyłam
............................................................................................................................................................................................................................
A teraz druga część postu, czyli kapitulacja drożdżowa.
Jak już pisałam w tym poście (klik), od 10 kwietnia piłam codziennie kubeczek drożdży, coby moje kudełki szybciej rosły :) Niestety po ok 2 tyg kuracji zauważyłam u siebie dziwnie wyglądające krostki w okolicy dekoltu i pleców. Myślałam, że to typowy wysyp (choć w nietypowym miejscu :)), ale w miarę dalszego picia nie znikały. Dlatego zdecydowałam się przerwać terapię, choć nie winię w 100% drożdży za całą tą sytuację. Cóż, trzeba będzie chyba poczekać na kolejne wznowienie akcji :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Bardzo Ci dziękuję za odwiedziny mojego bloga :)
Będzie mi jeszcze milej, jeżeli pozostawisz po sobie ślad w postaci komentarza :)
Pozdrawiam :*