poniedziałek, 11 listopada 2013

Jest tam kto? :)


Hej.

Wracam do żywych po raz kolejny, tym razem po dłuższej przerwie. Mój komputer znów nawalił, potem z innych względów nie miałam jak tu zaglądać. Teraz mam nadzieję, że kolejny tak długi przestój mi nie grozi :) 
Chcę oczywiście przeprosić wszystkich czytelników i firmy współpracujące, za duży poślizg w recenzowaniu i pisaniu postów. I mam nadzieję, że mimo przestoju na blogu, będzie komu tu jeszcze zaglądać :) 

Dzisiaj pokazuje kilka nowości, które w ostatnim czasie testuję lub dopiero będę testować: 





Do następnego :) 



czwartek, 22 sierpnia 2013

Duet do włosów Love Me Green.


Hej :)

Niedawno pokazywałam Wam paczuszkę od Love Me Green, w której znajdował się szampon i odzywka do włosów. Przyszła pora na ich recenzję.




Organiczny witalizujący szampon do włosów (bez parabenów) 



Więcej info: TU


Skład: 
AQUA (WATER), ALOE BARBADENSIS LEAF JUICE*, AMMONIUM LAURYL SULFATE, COCAMIDOPROPYL BETAINE, GLYCERIN, INULIN, PARFUM (FRAGRANCE), SODIUM CHLORIDE, CAPRYLYL/CAPRYL GLUCOSIDE, GLUCONOLACTONE, SODIUM BENZOATE, MEL (HONEY) EXTRACT, POTASSIUM SORBATE, C12-16 ALCOHOLS, AMMONIUM SULFATE, SODIUM HYDROXIDE, CITRIC ACID, CALCIUM GLUCONATE

Opakowanie: 
Poręczna plastikowa buteleczka, dobrze leży w dłoni.  Porządne zamkniecie, które jest łatwe w otwieraniu nawet mokrymi dłońmi. Jest przezroczysta, dzięki czemu widać ile kosmetyków się w niej znajduje. Sam wygląd również jest przyjemny dla oka (przynajmniej mojego:)). 

Zapach: 
Hmmm... Na początku mi się podobał, taki słodki, kwiatowo-owocowy. Jednak z czasem przestał, a nawet zaczął mi bardzo przeszkadzać- stał się strasznie męczący dla nosa.

Konsystencja: 






Działanie: 
Spodziewałam się po tym szamponie chyba zbyt wiele... Ma bardzo ciekawy skład, więc głównie dlatego miałam nadzieje, że moje włosy go polubią. Niestety, przeliczyłam się. Niedokładnie spłukany obciąża włosy, przyspieszając ich przetłuszczanie. W sumie to miałam wrażenie, że nawet bardzo dobrze zmyty tworzy przyklap na głowie... Już nie wspomnę o tym, że ze zmywaniem olejów i cięższych kosmetyków nie radzi sobie w ogóle... Nie kupiłabym go, tym bardziej, że jego cena nie jest proporcjonalna do efektów jakie daje.

Cena: 49,90/200 ml




Organiczna wzmacniająca odżywka do włosów 




Więcej info: TU 


Skład: 
AQUA (WATER), ALOE BARBADENSIS LEAF JUICE*, GLYCERYL STEARATE, GLYCERIN, COCOS NUCIFERA (COCONUT) OIL*, CAPRYLIC/CAPRIC TRIGLYCERIDE, BUTYROSPERMUMPARKII (SHEA) BUTTER EXTRACT*, INULIN, CHONDRUS CRISPUS (CARRAGEENAN) POWDER, SODIUM STEAROYL GLUTAMATE, CETARYL ALCOHOL, PARFUM (FRAGRANCE), BENZYL ALCOHOL, CITRIC ACID, DECYL GLUCOSIDE, DEHYDROACETIC ACID, SODIUM HYDROXIDE, BENZOIC ACID, SORBIC ACID, CARICA PAPAYA (PAPAYA) FRUIT EXTRACT, MELILOTUS OFFICINALIS EXTRACT, POTASSIUM SORBATE, COUMARIN
 * from organic farming 


Opakowanie: 
Podobnie jak w przypadku szamponu. 

Zapach: 
Jak na mój nos jest przesadnie słodki. Ale że wyczuwam w nim wyraźna nutę kokosową, to go zaakceptowałam  i mnie tak bardzo nie drażni :) 

Konsystencja: 



Działanie: 
Odzywka również szału z włosami nie robi. jedyną jej zaleta jest to, że pięknie je nabłyszcza- co od razu skojarzyło mi się z zawartym w niej olejkiem kokosowym, który używany kiedyś solo na moich włosach nie zdziałał nic oprócz nabłyszczenia :) Odżywka nie wygładza, nie niweluje puszenia. Ma fajny skład, który niestety nie daje efektów w rzeczywistości. 

Cena: 59,90/ 200 ml  



Podsumowując: nie są to kosmetyki po które sięgnęłabym ponownie. Ze względu na ich słabe działanie na moich włosach, a również i cena odgrywa tu niemała rolę.  


Znacie kosmetyki Love Me Green? Może u Was zdały egzamin? :) 

Buziaki :*


czwartek, 8 sierpnia 2013

Do poczytania przy leżakowaniu :)


Cześć :) 


Pogoda na zewnątrz taka, że człowiek cały dzień mógłby leżeć plackiem- najlepiej gdzieś w cieniu drzew ;) A że najlepszym przyjacielem przy spędzaniu leniwego popołudnia jest książka, przygarnęłam ostatnio kilka, które w najbliższych dniach będą umilać mi wolny czas :) 


Lisa Gardner "Pożegnaj się"- przeczytałam już kilka jej książek, jedne lepsze inne gorsze, ale ogólnie dobrze się czyta powieści tej autorki. 

Tess Gerritsen "Nosiciel"- Gerritsen wysuwa się na czoło moich ulubionych autorów :) Jej książki pochłaniam na jeden raz :) 


Beverly Barton "Morderczy dotyk"- miałam kiedyś chyba jedną z książek Barton, ale nie potrafię sobie przypomnieć. Czyli, że było to dawno albo powieść nie była warta mojej uwagi :) 

Lisa Jackson "Dolina strachu"- nie znam za bardzo jej twórczości więc będzie okazja do poznania czegoś nowego :) 


Znacie którąś z powyższych książek? A może polecicie te, które Wam się podobają? :) 

:* 

sobota, 3 sierpnia 2013

New in- współpracowo.


Hej :) 


Ogarnęłam dodawanie zdjęć, więc w dzisiejszym poście prezentuje Wam współprace, jakie w ostatnim czasie nawiązałam.

Zacznę od prezentacji przesyłek, które dotarły do mnie jeszcze w czerwcu i które są już w końcowych fazach testów. 

Pierwsza z nich to uroczo zapakowana przesyłka od Amilie, która zawierała podkład mineralny:  




Jest to moje pierwsze zetknięcie z mineralnym kosmetykiem do makijażu i od pierwszego użycia jestem zakochana :)  


Druga przesyłka pochodzi od Love Me Green i zawiera: 




  • Witalizujący szampon do włosów 
  • Wzmacniająca odżywkę do włosów 

Niedawno tez udało mi się załapać do programu BingoSpa. Z listy wybrałam sobie 3 kosmetyki: 

  • Kolagenowe serum do mycia włosów 
  • Kolagenowe serum do mycia twarzy 
  • Szampon bez SLS/SLES z olejkiem z pestek moreli 
I pierwszy raz w życiu zdarzyło się, że dostałam przesyłkę w opłakanym stanie... A konkretnie koperta była kompletnie rozwalona- cud że nic się nie zgubiło. A skutkiem tego jest to, że w serum do twarzy brakuje pompki, a etykieta szamponu jest pokiereszowana...



Czekam jeszcze na jedną przesyłkę z dawno nawiązanej współpracy, ale o niej wspomnę jak już przyjdzie :)

Znacie któreś z powyższych kosmetyków? 

Buziaki :* 

niedziela, 28 lipca 2013

Kosmetyk za grosz- TOP 5- cz 2.


Cześć :)

Postój na blogu znów spowodowany moim kapryszącym komputerem. Mam nadzieję, że po n-tej naprawie w końcu wróci mu życie i to na dobre ;) 

Mojej nieobecności jednak nie marnowałam: znalazłam w ostatnim czasie kilka kosmetycznych perełek, o których wspomnę niebawem. 
Dotarły do mnie również przesyłki z kosmetykami od Amilie i Love Me Green, które już od dłuższego czasu testuje, więc za niedługo pojawią się recenzje. Gdy tylko zdołam ogarnąć wgrywanie zdjęć to oczywiście pokażę co otrzymałam :)




A dziś przedstawiam kolejne zestawienie kosmetyków, które w mojej pielęgnacji zajmują zaszczytne miejsca a do tego kosztują grosze.


Krem do rąk Isana Urea 5% 


źródło
Krem, którego przyjemność stosowania sprawiła, że zaczęłam zwracać większą uwagę na pielęgnacje dłoni. Cudownie pachnie, świetnie nawilża i wygładza.
Recenzja TU.


Szampon Babydream



źródło

Ulubieniec do częstego mycia włosów. Nie podrażnia skalpu, delikatnie myje, nie obciąża. 
Recenzja TU


Maska do włosów Gloria


źródło

Porządna maska, która idealnie sprawdza się jako baza do "ulepszaczy". Szczególnie dobrze działa na moje włosy w połączeniu z gliceryną.
Recenzja TU.
Maska do włosów Alterra


źródło


Nr 1 wśród masek do włosów. Żadna inna nie nawilża moich włosów jak właśnie Alterra. Do tego po jej użyciu kosmyki cudownie błyszczą od nasady aż po same końce :) 

Recenzja TU

Odżywka do włosów Garnier- awokado & karite


źródło

Kolejny mój KWC. Nie wyobrażam sobie życia bez tej odzywki. Aktualnie używam jej głównie jako odżywki b/s, sprawdza się w tej roli wyśmienicie.
Recenzja TU.


To tyle na dziś. 

Buziaki :* 

sobota, 22 czerwca 2013

Isana x2.


Hej :) 


Topiąc się w okropnym upale skleiłam notkę, w której chce opisać dwa, pewnie dobrze Wam znane, kosmetyki Isany, które w ostatnim czasie testowałam na sobie. 




Odżywka Połysk koloru- do włosów farbowanych i z pasemkami



Opinia producenta: 

Isana odżywka:
- do włosów farbowanych i z pasemkami,
- z ochroną UV,
- z pantenolem i witaminą B3,
- produkt przebadany dermatologicznie,
- przeznaczony do codziennej pielęgnacji włosów.

Skład:

Aqua, Cetearyl Alcohol, Glyceryl Stearate Se, Propylene Glycol, Panthenol, Benzophenone-4, Quaternium-87, Behentrimonium Chloride, Isopropyl Alcohol, Stearamidopropyl Dimethylamine, Niacinamide, Parfum, Citronellol, Phenoxyethanol, Citric Acid.



Moja opinia: 

Szukając wśród odzywek Isany zamiennika wycofanej wersji z olejkiem babassu w pierwszej kolejności sięgnęłam właśnie po tą. Nie powiem żeby mnie szczególnie zachwyciła, ale też nie mogę jej zarzucić, że krzywdzi moje włosy. Ot, taki sobie zwyklaczek, który przede wszystkim ułatwia rozczesywanie. Nie pomaga moim włosom się ogarnąć: nie wpływa na to, że stają się gładsze ani bardziej zdyscyplinowane. Jednak podrasowana mąką ziemniaczaną daje efekt zupełnie przeciwny- włosy dociążone gładkie i miękkie :) I pod tym względem jest to jej plus, dzięki któremu w ogóle tej odżywki używam. 

zalety: 

  • zapach 
  • ochrona UV 
  • konsystencja- nie mogę fizycznie porównać jej do odżywki babassu, ale wydaje mi się, że ta jest ciut gęstsza
  • cena ok 5-6 zł
  • dostępność 

wady: 
  • użyta solo oprócz ułatwienia rozczesywania nie robi z włosami nic więcej 
Teraz muszę się zaopatrzyć w wersje nawilżającą, która niedawno weszła do sprzedaży ;)


Krem do rąk z mocznikiem 5%



Opinia producenta:

Krem zapewnia skuteczną pielęgnację i ochronę bardzo suchej skóry. Z zawartością cennego urea, masła shea jak również wartościowych substancji czynnych takich jak panthenol i wosk pszczeli. Szybko się wchłania i nie pozostawia tłustej warstwy na skórze.
Nowa wersja nie zawiera parabenów. pH przyjazne dla skóry.

Skład:

aqua, glycine soja oil, glycerin, urea, sodium lactate, cetylalcohol, stearic acid, glyceryl stearate, butyrospermum parkii butter, cera alba, panthenol, carbomer, parfum, phenoxyethanol, methylparaben, ethylparaben, propylparaben, sodium hydroxide, xanthan gum, linalool, hexyl cinnamal, citronellol, geraniol, limonene.



Moja opinia: 


Krem wygrałam w jednym z rozdań i od tego czasu jest moim ulubieńcem :) W sumie to dzięki niemu zaczęłam regularnie stosować krem do rąk :) 

zalety

  • cudownie pachnie- delikatnie, nienachalnie, zapach utrzymuje się na dłoniach 
  • konsystencja- mi akurat odpowiada, krem nie jest zbyt gesty, przez co łatwo go rozsmarować 
  • zostawia skórę przyjemnie gładką i miękką 
  • po wchłonięciu go przez skórę, czuć na dłoniach nawilżająca warstewkę- uczucie podobne do tego gdy np wsmarujemy w skórę glicerynę
  • opakowanie- miękkie, łatwo wycisnąć odpowiednią ilość 
  • cena +/- 5 zł
  • dostępność 

wady
  • dość długo się wchłania 
Kremem jestem zachwycona i na pewno nie będzie to moje jedyne opakowanie tego kosmetyku. I choć na ten moment moje dłonie nie potrzebują specjalnego nawilżenia to i tak mam zamiar o nie bardziej dbać, żeby w przyszłości nie mieć z nimi problemu :) 


No to na dziś tyle, idę znaleźć jakieś chłodne miejsce :) 
Buziaki :*


czwartek, 13 czerwca 2013

Dodatek do wymiany + wielka paczka :)


Hej :) 


Znowu mnie tu długo nie było.... Nawet nie jestem na bieżąco z Waszymi blogami. Mam takie zaległości że chyba będę je nadrabiać przez całe wakacje :) 

Robiąc porządki w kosmetykach zmalałam dwie pomadki, które kompletnie mi nie leżą. Jeżeli którejś z Was przypadną do gustu to chętnie je wymienię, niekoniecznie na kosmetyk do ust :) Obie były użyte tylko 1 raz. 


Excellent, nr 101

Colour Chic, nr 106


A teraz pokaże Wam jaka mega przyjemność sprawiła marka Decubal. Jakiś czas temu dostałam również propozycje współpracy, jednak wtedy nie czułam, żeby moja skóra była szczególnie przesuszona, więc odmówiłam. Pożałowałam jakiś czas później, kiedy zaczęły się z nią dziać kosmiczne rzeczy, w rezultacie czego wysuszyła się na wiór. Na szczęście trafiłam na facebookową akcję, dzięki której jako jedna z 1000 osób załapałam się 
na testowanie kosmetyków Decubal.  




Zawartość paczki robi ogromne wrażenie. Duże ukłony dla firmy za zorganizowanie tak świetnej akcji :) 

Kosmetyki podzielone są na dwie specjalistyczne linie, w których skład wchodzą: 

Linia Decubal Basic



  • Odżywczy i nawilżający krem do skóry suchej i atopowej 
  • Nawilżająca pianka do mycia twarzy 
  • Olejek pod prysznic i do kąpieli 
  • Łagodzący i kojący żel do skóry podraznionej 
  • Odżywczy i intensywnie nawilżający krem do twarzy 
  • Balsam do ust i miejscowo zmienionej, popękanej i suchej skóry 
  • Krem pod oczy 
Linia Decubal Intensive: 


  • Intensywnie odżywczy i regenerujący krem do skóry suchej i bardzo suchej 
  • Nawilżający, zmiękczający i ochronny krem do rak 
  • Intensywnie odżywczy i regenerujący krem do skóry suchej i atopowej 
  • Wypełniający i rewitalizujący krem do twarzy 

Kosmetyki testuję już od ponad 2 tygodni i mam wśród nich swoich faworytów, dzięki którym stan mojej skóry ogromnie się poprawił. Konkretnych recenzji spodziewajcie się za niedługo :) 


A Wam udało sie załapać na tą akcję? :) 

Buziaki :*




piątek, 31 maja 2013

Inspirations.


Hej :) 

Dzisiaj post z inspiracjami włosowo- modowymi :) Jesli lubicie takie fotki to cieszcie oko :)















źródła zdjęć: tumblr.com, styl.fm, zszywka.pl

Buziaki :* 

środa, 22 maja 2013

Mini recenzje mini kosmetyków Celia.


Cześć :) 


Jakiś czas temu będąc w sklepie zielarskim zauważyłam na półce saszetki z kosmetykami do włosów marki Celia. Przeglądając je postanowiłam wypróbować dwie maski i szampon. Dzisiaj podzielę się z Wami krótkimi recenzjami :) 

Na początek dwie maski:  




  • Maska intensywnie regenerująca (keratyna+ bambus+ prowitamina B5) 
Opis producenta

Odbudowuje zniszczony włos. Zapewnia odpowiedni poziom nawilżenia. Chroni przed szkodliwym działaniem promieni słonecznych. Włosy odzyskują naturalną sprężystość, są miękkie, lśniące oraz gładkie. Łatwo się rozczesują i układają. 

  • Maska głęboko nawilżająca (algi+ marakuja+ proteiny soi) 
Opis producenta: 
Intensywnie nawilża włosy zapewniając im odpowiedni poziom wilgoci. Skutecznie regeneruje skórę włosów. Chroni przed szkodliwym działaniem promieni słonecznych. Włosy są mocniejsze, odzyskują naturalną sprężystość i zdrowy wygląd. Łatwo się rozczesują i układają. 



Obie maski maja konsystencję raczej odżywki niż typowej gęstej maski. Działaniem są zbliżone, z tym że lepsze efekty zauważyłam po stosowaniu maseczki głęboko nawilżającej ;) 
Intensywnie regenerująca pachnie delikatnie, nienachalnie. Łatwo rozprowadza się na włosach, równie łatwo spłukuje. Po jej użyciu kosmyki dobrze się układają, są miękkie i gładkie.  No i w tym wypadku to by było na tyle- nie zauważyłam po jej użyciu szczególnej rewolucji. 
Głęboko nawilżająca już na samym początku podbiła mój nos cudownym zapachem :) Tak samo jak w przypadku jej poprzedniczki aplikuje i spłukuje się bardzo dobrze. Z tym, że lepiej spisuje się na włosach- oprócz tego, że są również miękkie i wygładzone to jeszcze nawilżone, co czuć namacalnie już po 1 użyciu :) 
Nie należy jednak przesadzać z ilością nakładana na włosy- zbyt duża może obciążyć, zarówno w wypadku jednej jak i drugiej maski. Opakowanie 12 ml starcza na dwie aplikacje. Polecam, szczególnie wersje nawilżająca :)
  • Szampon regenerujący (jedwab+ winogrona+ aloes+ wit. E) 


Opis producenta: 
Odbudowuje i wzmacnia strukturę włosa. Przywraca włosom sprężystość i elastyczność. Doskonale odżywia i nawilża włosy, ułatwiając ich układanie. Podkreśla kolor, świeżość i blask włosów farbowanych. 

Co do szamponu również nie mam zastrzeżeń ;) Bardzo dobrze oczyszcza, pozostawiając na włosach uczucie świeżości. Pachnie przecudnie- dlatego jego używanie to również przyjemność dla zmysłu węchu :) Oczywiście o szczególnej regeneracji mowy w tym wypadku nie ma, ale nie plącze włosów ani nie powoduje ich przesuszenia (przynajmniej po jednorazowym myciu). Ma w składzie SLS więc jego częstsze stosowanie może powodować przesuszenie skalpu (przynajmniej u mnie :)).  Ogólnie jest bardzo dobrym rozwiązaniem jeśli ktoś podobnie jak ja używa takich szamponów do porządnego oczyszczenia włosów raz na 1-2 tygodnie :)


Jeszcze a propos miniaturek, robiąc ostatnio porządki w kosmetykach wpadł mi w ręce mini żel pod prysznic, który był dołączony do któregoś ShinyBoxa. Stwierdziłam więc, że zużyję go na raz, żeby nie plątał się po szafkach nie wiadomo po co. I szczerze mówiąc jestem niesamowicie zaskoczona jego wydajnością- zazwyczaj pod prysznicem nie żałuje sobie tego typu kosmetyków, podobnie było tym razem, a żelu ubyło mniej niż 1/3 tej buteleczki! :) Lubie być zaskakiwana, nawet przez takie małe niepozorne kosmetyki :) 



Do następnego :* 

poniedziałek, 13 maja 2013

Garnier Garnierowi nierówny + wygrana.


Hej :) 


Wstyd tak zapuścić bloga- nie było mnie tu równe dwa tygodnie...  Ale wracam, mam trochę do nadrobienia i oby tylko wena do pisania mnie nie opuściła :) 

Dzisiaj notka na temat kosmetyku, zapewne dobrze Wam znanego- jak nie osobiście to przynajmniej z widzenia czy słyszenia- a chodzi o szampon Garnier Awokado i Karite. Wspominałam już nie raz, że odżywka jest moją ulubienicą, dlatego tez postanowiłam ja stosować w duecie z szamponem, który niestety okazał się strasznym bublem.  



Skład: 
Aqua/Water, Sodium Laureth Sulfate, Disodium Cocoamphodiacetate, Glycerin, Glycol Distearate, Sodium Chloride, CI15985/Yellow 6 , CI 19140/Yellow 5, Cocamide Mea, Sodium Benzoate, Sodium Hydroxide, Poluquaternium-10, Salicylic Acid, Carbomer, Persea Gratissima Oil/Avocado Oil, Butyrospermum Parkii Butter/Shea Butter, Citric Acid, Hexylene Glycol, Hexyl Cinnamal, Parfum/Fragrance 


Opakowanie: 
Charakterystyczna żółta buteleczka. Miękka, nie ma problemu przy wyciskaniu resztek szamponu. Co do samego zamknięcia to chodzi ciężko, żeby otworzyć go mokra dłonią trzeba się namęczyć. 

Konsystencja: 
Ni gęsta, ni specjalnie rzadka. Ma fajny kolor i aksamitny wygląd, więc przynajmniej dla oka jest przyjemna :) Szampon dobrze się pieni więc nie trzeba używać go zbyt dużo (zresztą ja i tak zawsze szampony rozcieńczam z woda przed nałożeniem na włosy).  


Działanie: 
Mogłabym w jednym zdaniu napisać, że szampon jest tragiczny. I tak naprawdę to moje włosy po jego użyciu wyglądały gorzej niż przed. W ogóle ciężko zauważyć że były myte.  Strasznie obciąża włosy, przez co wyglądają jakby w dalszym ciągu były nieświeże, szczególnie przy nasadzie. Natomiast włosy na końcach po pewnym czasie od umycia zbijają się w nieestetyczne strąki. Jak na moje cienkie włosy szampon jest zdecydowanie za ciężki. Jedynym jego plusem jest tutaj zapach... 



zalety: 

  • zapach 
  • konsystencja 
  • cena 
  • dostępność 

wady: 
  • nie oczyszcza włosów 
  • obciąża 
  • przyspiesza przetłuszczanie
Podsumowując: nie polecam. 


No to teraz przejdźmy do tej przyjemnej części gdzie pochwale sie nagroda jaka udało mi się wygrać w rozdaniu u Kasi- Słodki Miód:  


Isana- krem do rak urea 5%; Gloria- maska do włosów; Gal- rybki; ZSK- serum anti-aging; próbki


Jestem bardzo zadowolona z wygranej, szczególnie że ostatnio nigdzie nie mogę znaleźć Glorii :) Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam :* 


niedziela, 28 kwietnia 2013

Włóż róż- w ciekawej formie :)


Hej :) 


Ciężko mi znaleźć dłuższą chwilę na siedzenie przy komputerze, przez co blog znowu trochę w rozkładzie...:) Piękna pogoda również temu nie sprzyja, ale na pogodę narzekać oczywiście nie zamierzam, bo tak długo na nią czekałam :) 


Przyszła pora na przedstawienie ostatniego kosmetyku, jaki miałam możliwość testować dzięki drogerii ezebra.pl. Pierwszy raz miałam do czynienia z kosmetykiem tego typu, dlatego tez musiałam mu poświecić więcej czasu na testy. A mowa o różu w płynie Manhattan. 




Opis produktu: 

Daje naturalne i trwałe efekty.

Nowatorskie róż w płynie, który pozwala uzyskać subtelny, naturalny, piękny efekt. Bardzo długo się utrzymuje.
Kosmetyk znajduje się w 8 ml buteleczce z pędzelkiem – identycznej jak w przypadku lakierów do paznokci. Można malować nim także usta – efekt jest delikatny (pogłębia się tylko naturalny kolor ust), bez połysku, ale dość trwały.
 (ezebra.pl)




Moja opinia: 

Długo zastanawiałam się jak go ugryźć :) Widząc intensywność koloru ów płynu bałam się, że będzie robił buraczane placki na twarzy :) 
  • Aplikacja: 

Róż jest zamknięty w buteleczce z pędzelkiem. Sama aplikacja jest bardzo łatwa- wystarczy nanieść pędzelkiem identyczną ilość na oba policzki. Schody mogą zacząć się przy rozcieraniu- płyn szybko zasycha, dlatego trzeba się dość szybko z tym uwinąć :) 
Najlepiej zacząć od małej ilości- 2-3 maźnięć pędzelkiem- jeżeli efekt nie będzie satysfakcjonował można znów powtórzyć- lepiej dokładać małe ilości niż zmywać zbyt dużą :)

  • Opakowanie: 

Forma różu przypadła mi do gustu- zamiast osobnego opakowania różu i pędzla mamy 2w1 :) Nadaje się do noszenia w torebce- mimo, że jest to płyn to ma porządne opakowanie i nie ma obawy, że coś się porozlewa. 

  • Efekt na policzkach: 

Na własnym przykładzie zauważyłam, że efekt zależny jest od tego w jakim stanie jest cera. W momencie, gdy moja skóra była gładka, bez żadnych nierówności- róż rozkładał się równomiernie, tworząc jednolity, gładki efekt. 
W przeciwnym przypadku róż uwydatniał każdą nierówność, skórkę, zbierał się w każdym małym zagłębieniu, co oczywiście wyglądało bardzo nieestetycznie. 
Dużym plusem na pewno jest jego trwałość- nawet po całym dniu widać jego obecność na skórze, może ciut słabszą, ale jednak widać :) 
  • Efekt na ustach: 

Tutaj podobnie jak w przypadku policzków- wszystko zależy od ich kondycji. Nadaje fajny kolor, wygląda bardzo naturalnie. Jednak na moje permanentnie suche usta nie nadaje się kompletnie- podkreśla wszystko czego nie powinien. 

Podsumowując

zalety: 

  • ciekawa forma kosmetyku 
  • nadaje efekt zarówno subtelny jak i mocniejszy 
  • trwałość 
  • porządne opakowanie 
  • cena- 6,99 zł/szt. w drogerii ezebra.pl  
wady: 
  • podkreśla najmniejsze niedoskonałości cery i ust


Bardzo się cieszę, że miałam okazję przetestować kosmetyk w takiej formie :) Na początku miałam co do niego mieszane uczucia, ale jak nauczyłam się go obsługiwać to polubiłam :) 

Polecam również drogerię ezebra.pl- sama przeglądając ich ofertę nieraz byłam w szoku, że markowe kosmetyki są tam do kilku razy tańsze niż dostępne gdzie indziej :)

Buziaki :*

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Miss Sporty- kredka do oczu.


Hej :)

Dziś kilka słów na temat kredki Miss Sporty , którą otrzymałam od drogerii internetowej ezebra. Kredka jest mi bardzo dobrze znana, akurat niedawno skończyła się moja więc ta otrzymana w ramach współpracy będzie uzupełnieniem braku :)






Opis producenta:

Kredka jest miękka i bez problemu możemy namalować przy jej pomocy równą kreskę na powiece.  (ezebra.pl)






Moja opinia:

zalety:
  • kredka jest miękka, bardzo łatwo się rozprowadza 
  • nie podrażnia oczu 
  • nie rozmazuje się 
  • jest w miarę trwała, oczywiście nie utrzymuje się cały dzień, ale zostaje w stanie nienaruszonym dobre kilka godzin 
  • można nią uzyskać zarówno efekt subtelnej popieli jak i mocniejszego grafitu 
  • jest fajna alternatywą w makijażu dziennym dla czarnego eyeylinera 
  • cena- w drogerii ezebra- 1,80 zł! :)
Nie zauważyłam w tej kredce żadnych wad, już od dłuższego czasu jest ona moim kredkowym ideałem :)  



Chciałam pokazać Wam różnicę między mocniejszym efektem (po lewej) a lżejszym, ale nie wiem czy udało mi się to dobrze uchwycić...  

Bardzo lubię i polecam! :)

Pozdrawiam.