niedziela, 28 kwietnia 2013

Włóż róż- w ciekawej formie :)


Hej :) 


Ciężko mi znaleźć dłuższą chwilę na siedzenie przy komputerze, przez co blog znowu trochę w rozkładzie...:) Piękna pogoda również temu nie sprzyja, ale na pogodę narzekać oczywiście nie zamierzam, bo tak długo na nią czekałam :) 


Przyszła pora na przedstawienie ostatniego kosmetyku, jaki miałam możliwość testować dzięki drogerii ezebra.pl. Pierwszy raz miałam do czynienia z kosmetykiem tego typu, dlatego tez musiałam mu poświecić więcej czasu na testy. A mowa o różu w płynie Manhattan. 




Opis produktu: 

Daje naturalne i trwałe efekty.

Nowatorskie róż w płynie, który pozwala uzyskać subtelny, naturalny, piękny efekt. Bardzo długo się utrzymuje.
Kosmetyk znajduje się w 8 ml buteleczce z pędzelkiem – identycznej jak w przypadku lakierów do paznokci. Można malować nim także usta – efekt jest delikatny (pogłębia się tylko naturalny kolor ust), bez połysku, ale dość trwały.
 (ezebra.pl)




Moja opinia: 

Długo zastanawiałam się jak go ugryźć :) Widząc intensywność koloru ów płynu bałam się, że będzie robił buraczane placki na twarzy :) 
  • Aplikacja: 

Róż jest zamknięty w buteleczce z pędzelkiem. Sama aplikacja jest bardzo łatwa- wystarczy nanieść pędzelkiem identyczną ilość na oba policzki. Schody mogą zacząć się przy rozcieraniu- płyn szybko zasycha, dlatego trzeba się dość szybko z tym uwinąć :) 
Najlepiej zacząć od małej ilości- 2-3 maźnięć pędzelkiem- jeżeli efekt nie będzie satysfakcjonował można znów powtórzyć- lepiej dokładać małe ilości niż zmywać zbyt dużą :)

  • Opakowanie: 

Forma różu przypadła mi do gustu- zamiast osobnego opakowania różu i pędzla mamy 2w1 :) Nadaje się do noszenia w torebce- mimo, że jest to płyn to ma porządne opakowanie i nie ma obawy, że coś się porozlewa. 

  • Efekt na policzkach: 

Na własnym przykładzie zauważyłam, że efekt zależny jest od tego w jakim stanie jest cera. W momencie, gdy moja skóra była gładka, bez żadnych nierówności- róż rozkładał się równomiernie, tworząc jednolity, gładki efekt. 
W przeciwnym przypadku róż uwydatniał każdą nierówność, skórkę, zbierał się w każdym małym zagłębieniu, co oczywiście wyglądało bardzo nieestetycznie. 
Dużym plusem na pewno jest jego trwałość- nawet po całym dniu widać jego obecność na skórze, może ciut słabszą, ale jednak widać :) 
  • Efekt na ustach: 

Tutaj podobnie jak w przypadku policzków- wszystko zależy od ich kondycji. Nadaje fajny kolor, wygląda bardzo naturalnie. Jednak na moje permanentnie suche usta nie nadaje się kompletnie- podkreśla wszystko czego nie powinien. 

Podsumowując

zalety: 

  • ciekawa forma kosmetyku 
  • nadaje efekt zarówno subtelny jak i mocniejszy 
  • trwałość 
  • porządne opakowanie 
  • cena- 6,99 zł/szt. w drogerii ezebra.pl  
wady: 
  • podkreśla najmniejsze niedoskonałości cery i ust


Bardzo się cieszę, że miałam okazję przetestować kosmetyk w takiej formie :) Na początku miałam co do niego mieszane uczucia, ale jak nauczyłam się go obsługiwać to polubiłam :) 

Polecam również drogerię ezebra.pl- sama przeglądając ich ofertę nieraz byłam w szoku, że markowe kosmetyki są tam do kilku razy tańsze niż dostępne gdzie indziej :)

Buziaki :*

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Miss Sporty- kredka do oczu.


Hej :)

Dziś kilka słów na temat kredki Miss Sporty , którą otrzymałam od drogerii internetowej ezebra. Kredka jest mi bardzo dobrze znana, akurat niedawno skończyła się moja więc ta otrzymana w ramach współpracy będzie uzupełnieniem braku :)






Opis producenta:

Kredka jest miękka i bez problemu możemy namalować przy jej pomocy równą kreskę na powiece.  (ezebra.pl)






Moja opinia:

zalety:
  • kredka jest miękka, bardzo łatwo się rozprowadza 
  • nie podrażnia oczu 
  • nie rozmazuje się 
  • jest w miarę trwała, oczywiście nie utrzymuje się cały dzień, ale zostaje w stanie nienaruszonym dobre kilka godzin 
  • można nią uzyskać zarówno efekt subtelnej popieli jak i mocniejszego grafitu 
  • jest fajna alternatywą w makijażu dziennym dla czarnego eyeylinera 
  • cena- w drogerii ezebra- 1,80 zł! :)
Nie zauważyłam w tej kredce żadnych wad, już od dłuższego czasu jest ona moim kredkowym ideałem :)  



Chciałam pokazać Wam różnicę między mocniejszym efektem (po lewej) a lżejszym, ale nie wiem czy udało mi się to dobrze uchwycić...  

Bardzo lubię i polecam! :)

Pozdrawiam.



piątek, 19 kwietnia 2013

I włos z głowy nie spadnie!


Hej :)

Przyszła wiosna więc pora w końcu wzmocnić włosy. Opracowałam swój mały plan, który ma za zadanie zmniejszyć ich wypadanie, pobudzić wzrost nowych i szybki przyrost ogółem. 

ZEWNĘTRZNIE: 


Zakupiony niedawno w Biedronce masażer do skóry głowy- baaardzo przyjemne urządzenie :) Olejku łopianowego długo nie używałam, zostało mi go jeszcze pół butelki. A że kończy się już data jego przydatności to trzeba dobić do dna :) W połączeniu z masażerem może ruszy cebulki :)



Niedawno na blogu Anwen czytałam o właściwościach lukrecji, która wspomaga szybszy przyrost włosów. Początkowo chciałam używać kozieradki, jednak nie jestem w stanie przywyknąć do jej zapachu :/ Lukrecja nie pachnie intensywnie, a włosy po użyciu płukanki są bardzo gładkie, lśniące i co mnie bardzo ucieszyło- odbite od nasady :) 

WEWNĘTRZNIE:


Siemię lniane zaczęłam pic już na początku roku, potem przestałam sama nie wiem czemu, bo efekty były zadowalające i to nie tylko jeśli chodzi o włosy. Od początku miesiąca piję znów regularnie, tym razem już konsekwentnie codziennie.

Skrzyp był dołączony do masażera, po kilku kapsułkach nie zauważyłam żadnych efektów ubocznych więc zużyje do końca.  


Za umowny dzień rozpoczęcia kuracji przyjęłam 15.04, wtedy też robione było zdjęcie, które posłuży mi za porównanie: 


Na sprawdzenie pierwszych efektów daję sobie miesiąc- 15 maja zobaczymy czy kuracja przynosi widoczną poprawę :) 

Trzymajcie kciuki :* 


wtorek, 16 kwietnia 2013

Czy kosmetyki Oriflame zachwyciły?


Przyszła pora na recenzje kosmetyków Oriflame, które jakiś czas temu dostałam dzięki AgnieszceBardzo się cieszę, że znów miałam przyjemność używać kosmetyków tej marki. 

Zacznijmy od tego, który najbardziej przypadł mi do gustu: 

Pure Nature- kojący tonik do twarzy. (23 zł/150 ml) 








Opis producenta:

Jagody są bogatym źródłem silnych antyoksydantów. Chronią skórę przed stresem środowiskowym i szkodliwym wpływem czynników zewnętrznych. W medycynie ludowej od wieków stosowano jagody do łagodzenia podrażnień i nawilżania skóry. 
Lawenda przywraca równowagę, wycisza i uspokaja.
 

Skład:

AQUA, PEG-40 HYDROGENATED CASTOR OIL, GLYCERIN, PHENOXYETHANOL, IMIDAZOLIDINYL UREA, PARFUM, PANTHENOL, SODIUM CITRATE, METHYLPARABEN, DISODIUM EDTA, PROPYLPARABEN, ETHYLPARABEN, LAVANDULA ANGUSTIFOLIA EXTRACT, LINALOOL, VACCINIUM MYRTILLUS EXTRACT, CITRIC ACID, POTASSIUM SORBATE, SODIUM HYALURONATE, SORBIC ACID, CI 17200, CI 42090 

Tonik to ten kosmetyk, który zaciekawił mnie najbardziej po otworzeniu przesyłki :) Ładne, estetyczne opakowanie do tego cudowny zapach (kojarzy mi się z jagodami z bitą śmietaną mmm...:)) i musiałam użyć go od razu. Choć miałam pewne wątpliwości, jak zawsze zresztą przed użyciem nowości do pielęgnacji twarzy, ale na szczęście okazały się bezpodstawne. 
Jego ogromnym plusem jest to, że nie podrażnił mojej skóry- i głównie za to go kocham :) Pozostawia na cerze uczucie świeżości i czystości. Jest bardzo wydajny- wystarczy odrobina na waciku żeby dokładnie przemyć całą twarz. Otwór w butelce nie pozwala tez na to, żeby wylewało się go za dużo. Używam codziennie, rano i wieczorem po oczyszczeniu cery. Aż jestem zaciekawiona resztą kosmetyków z tej serii :) Polecam! 


Lakier do paznokci- Coral Red (6,90 zł/8 ml)






Opis producenta:

Połyskujący lakier w fantastycznych odcieniach, które pokocha każda modna kobieta. Inny kolor paznokci w zależności od nastroju - a czemu nie? 

Skład:

BUTYL ACETATE, ETHYL ACETATE, NITROCELLULOSE, TOSYLAMIDE/EPOXY RESIN, ACETYL TRIBUTYL CITRATE, ISOPROPYL ALCOHOL, TRIPHENYL PHOSPHATE, MICA, STEARALKONIUM BENTONITE, PHTHALIC ANHYDRIDE/TRIMELLITIC ANHYDRIDE/GLYCOLS COPOLYMER, STYRENE/ACRYLATES COPOLYMER, ETOCRYLENE, SILICA, DIACETONE ALCOHOL, TRIMETHYLPENTANEDIYL DIBENZOATE, POLYVINYL BUTYRAL, ALUMINA, CI 77891, CI 77163, CI 15880, CI 15850, CI 77491, CI 77499, CI 77742, CI 77000, CI 77266 (NANO), CI 19140, CI 77510

Moja opinia:

Czerwień w moich zbiorach lakierowych to podstawa :) Był tez taki czas kiedy to głównie ten kolor nosiłam na paznokciach. Uniwersalny, podkreśla kobiecość, choć nie każdemu przypada do gustu. 

Jak widzicie na zdjęciu lakier Oriflame prezentuje wyrazisty i soczysty odcień czerwieni. Nakłada się go przyjemnie- cienkim, precyzyjnym pędzelkiemKryje bardzo dobrze po jednej warstwie, bez widocznych prześwitów. Jego trwałość też jest w porządku- przy codziennych domowych obowiązkach potrafi w stanie nienaruszonym wytrzymać 2-3 dni- co u mnie i tak jest rekordem :) 

Pure Skin- krem korekcyjno-pielęgnacyjny (15 zł/ 15 ml)






Opis producenta:

Skutecznie maskuje widoczne wypryski i zaczerwienienia oraz zmniejsza ich rozmiar. Wyrównuje nierówności cery, nadając jej gładkość i jednolity koloryt.  

Skład:

AQUA, BUTYLENE GLYCOL, BENTONITE, PPG-5-LAURETH-5, GLYCERYL STEARATE, PEG-100 STEARATE, CETEARYL ALCOHOL, OCTYLDODECANOL, PPG-3 MYRISTYL ETHER, SALICYLIC ACID, TALC, UNDECYLENOYL GLYCINE, SODIUM HYDROXIDE, IMIDAZOLIDINYL UREA, METHYLPARABEN, PROPYLPARABEN, XANTHAN GUM, PARFUM, ALLANTOIN, DISODIUM EDTA, BHT, CI 77891, CI 77492, CI 77491


Moja opinia: 

Co do niedoskonałości na twarzy to nigdy nie miałam z tym wielkiego problemu. Wiadomo, że czasem jakaś niemiła niespodzianka się pojawi, ale nie występuje ona w ilości znaczącej. I jak na twarzy jest tego jak na lekarstwo- tak chyba wszystko przenosi mi się w okolice ramion i górnych partii pleców ;/ I to właśnie głównie w tych miejscach testowałam powyższy krem. 
Zamknięty w poręcznej tubce z wygodnym aplikatorem. Ma delikatny zapach i przyjemna konsystencję.
Jeśli chodzi o likwidację wyprysków- to faktycznie daje radę :) Wklepywałam krem bezpośrednio w miejsca ich występowania, po czym już na drugi dzień był zauważalny widoczny efekt ich wybielenia. Po kilku dniach problem znikał całkowicie :) 
Co do krycia- z maskowaniem delikatnych zaczerwienień radzi sobie dobrze, z większymi niestety już nie... Nakładany pod makijaż u takich bladziochów jak ja będzie się przebijał na pomarańczowo przez podkład. 
Podsumowując: likwidacja wyprysków- jestem zdecydowanie na tak, krycie- na nie




Jeżeli zainteresowały Was powyższe kosmetyki, macie ochotę na wypróbowanie innych lub nawet zostanie konsultantką to odsyłam na stronę Agnieszki: 


W razie jakichkolwiek pytań na pewno nie zostaniecie bez odpowiedzi. Agnieszka jest osobą sympatyczną i bardzo pomocną więc będziecie w dobrych rękach :) 

Pozdrawiam :*




poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Włosowa premiera!


Matoł ze mnie, bo sobie uświadomiłam, że na blogu nie pojawiło się jeszcze ani jedno zdjęcie moich włosów! :P
Żeby posty o pielęgnacji nie były tylko czczym gadaniem, dziś premierowo pokazuje swoje zmaltretowane kudełki :) Ich historie pokrótce opisałam w tym poście. Nie mam się czym chwalić, ale włosy na pewno są w dużo lepszym stanie niż dwa, a nawet rok temu :) Zamieniam też włosowy tygodnik pielęgnacyjny na aktualizację foto (o ile będzie miał kto je robić :P)- może wtedy dla mnie efekty dbania o włosy również będą widoczne :) 

Nie przyszło mi wcześniej do głowy, żeby strzelać im fotki, najstarsza jaka posiadam pochodzi z listopada ubiegłego roku i włosy wyglądały tak: 




Ostatnio podcinałam końcówki, które jak zobaczycie były już opłakane:




Jak proszą się o podcięcie to lubią zbijać się w takie kłaczki, które wyglądają jak tłuste... Tu dodatkowo efekt potęguje to, że dół był wcześniej zwinięty w ślimaczka.
Zdjęcie było robione z lampa błyskową, dlatego możecie zauważyć, że na całej powierzchni są małe, odstające kudełki- sama do momentu obejrzenia zdj nie wiedziałam, że jest ich aż tyle. I jak wiem, że górna warstwa to wyrośnięte baby hair, tak wydaje mi się, że dół to niestety chyba połamane końce :(


A tu fotka robiona dzień później, po podcięciu końców: 





Uwielbiam uczucie "świeżych" końcówek :P Skróciłam je na razie tylko trochę, ale za jakiś czas znów będę musiała ciut podciąć. W obu przypadkach włosy były suszone na płaskiej szczotce- a efekt końcowy jest całkiem inny :)
W dodatku zastanawiam się nad wizytą u fryzjera w celu pocieniowania... Nie bardzo mi się to uśmiecha, ale przy obecnym cięciu włosy wyglądają jakby przy głowie było ich trochę, a na końcach dużo więcej...
Moim najbliższym założeniem jest wypróbowanie pielęgnacji CG- podejrzewam nie od dziś, że moje włosy maja tendencję do falowania więc może CG będzie im bardziej służyć (choć ja siebie w pokręconych nie lubię....). Musze tylko opracować plan, a potem zabieram się do roboty :) Ostatnio opracowałam już małą strategię bitwy o przyrost włosów, o której napiszę już niedługo :) 


 
Niedawno wspominając to, jakie miałam włosy będąc dzieckiem, przypomniało mi się, jak jakiś czas temu moja mama stwierdziła, że wtedy gdy robiłam dwa warkocze to jeden z nich był grubszy niż teraz jak mam na głowie zaplatanego z wszystkich włosów. I zastanawiam się czy moje włosy ogólnie są cienkie, czy sprawiają takie wrażenie, przez to, że się przerzedziły. Jak na razie do żadnych wniosków nie doszłam, a myślę, że to pomogłoby mi jeszcze bardziej ulepszyć pielęgnację.  

Na dziś to tyle.
Buziaki :* 


niedziela, 14 kwietnia 2013

ShinyBox Marzec '13- recenzja.


Witajcie :) 


Zdążyłam się już nacieszyć moim marcowym pudełkiem ShinyBoxa i przetestować kosmetyki, więc pora najwyższa na krótkie podsumowanie.  



Oriflame Pure Nature, Maseczka złuszczająca peel-off  (20 zł/50 ml) 

Polubiłam ją już od pierwszego użycia. Wspominałam już wcześniej, że obecnie moja cera przeżywa rożne zawirowania spowodowane alergią czy też używaniem kosmetyków, które ją uczulają. W związku z tym na pewnych obszarach znajdowały się suche skórki, które pomimo nawilżania, peelingów itd nie chciały zejść. Wystarczyło jedno użycie tej maseczki żeby problem się rozwiązał :) Choć miałam pewne wątpliwości co do jej używania, bo na drugim miejscu w składzie ma Alcohol Denat, to na szczęście nie wywołała żadnej przykrej niespodzianki :) Pozytywnie zaskoczył mnie także zapach- spodziewałam się duszącego jaśminu a w rezultacie jest delikatny i znośny :) Jest to tez moja ulubiona forma maseczek, czyli peel-off, więc jestem zdecydowanie na tak! :) 




Czy kupiłabym ponownie? Tak 


Delia Dermo System, Regenerujące masło do ciała (11 zł/160 ml) 

Również mój faworyt :) Pachnie cudnie, ma przyjemny skład. Masło, które faktycznie ma konsystencję masła. Dobrze się rozprowadza, szybko wchłania. Pozostawia skórę gładką i nawilżoną. Plusem jest też to, że jego zapach utrzymuje się na skórze dłużej niż 10 minut po rozprowadzeniu :) Będzie jeszcze o nim notka w innym kontekście :) 
Nie wiem tylko o co chodzi z pojemnością- w opisie podana jest 160 ml, a na opakowaniu 200...




Czy kupiłabym ponownie? Tak 

OPI (42 zł/15 ml) 

OPI OPI OPI... Chyba sama nie wiem, czego się spodziewałam po tym lakierze.. Czytając zachwyty na ta marką może tego, że utrzyma się na paznokciach miesiąc?? :P Trafił mi się akurat bardzo ładny kolor czerwieni. Lakier kryje dobrze, po jednej warstwie. Odpryski miałam już na drugi dzień. Dla mnie osobiście, oprócz ceny, nie różni się niczym od lakierów np Golden Rose. A że za cenę jednego OPI mogę mieć nawet z 10 GR- to chyba wiadomo co wolę :) 





Czy kupiłabym ponownie? Nie 


Maybelline Color Tattoo 24HR  (25 zł/4 g) 

W swoim pudełku znalazłam kolor czarny- i dobrze, bo cienia w takim odcieniu mi najbardziej brakowało :) Jest zamknięty w fajnym słoiczku, który do tego ładnie wygląda. Konsystencja jest genialna- super nabiera się pędzelkiem przy czym nic nie osypuje się po twarzy :) Trwałość też jest bardzo dobra. Lubie zastępować nim eyeliner w płynie- sprawdza się w tej roli świetnie :) 





Czy kupiłabym ponownie? Tak



Oriflame Triple Core Trend Edition  (35 zł/4 g) 

Pierwsze co rzuca się w oczy to piękne opakowanie ;) W pierwszym odruchu bardzo spodobał mi się kolor- ostatnimi czasy w takich właśnie się lubuje. Niestety, jedna z warstw pomadki ma w sobie błyszczące drobinki- a tego już nie lubię... Dla mnie najlepiej żeby była ona dwuwarstwowa- nawilżająca+ ta dająca kolor. 



Czy kupiłabym ponownie? Nie 


Podsumowując- pudełko było w większości bardzo trafione. Na pewno pozwoliło mi znaleźć nowych kosmetycznych ulubieńców :) 


A jak Wasze ShinyBoxy? 

:*

piątek, 12 kwietnia 2013

Coś na oko od Marizy.


Hej :)

W dzisiejszej notce chciałabym Wam opisać dwa kosmetyki, które dostałam niedawno od Pani Bożeny z Marizy. A będą to kosmetyki do makijażu oczu: paletka cieni i konturówka :)


Paletka cieni SOFT&COLOUR




Paletkę wybierałam sobie sama- są to odcienie, których głównie ostatnio używam, zarówno w makijażach dziennych jak i wieczorowych. Nie sądziłam jednak, że maja one perłowe wykończenie- wolałabym matowe, którymi zazwyczaj wykonuje makijaże. 

Zamknięte są w porządnej i poręcznej paletce. Maja bardzo dobra pigmentację. Trwałość to kolejny plus - utrzymują się w stanie idealnym ponad 8 godzin, potem efekt ciut słabnie. Nie zbierają się w załamaniu powiek. Niestety, osypują się przy nakładaniu, a że są perłowe to jeśli nie zabezpieczymy wcześniej skóry, to błyszczy cała twarz. Do paletki dołączony jest również aplikator- gąbeczka po kilku użyciach się rozlatuje

A podsumowując:

+ dobra pigmentacja
+ 5 cieni w paletce
+ dobrze dobrane odcienie
+ wybór wariantów kolorystycznych- 5 możliwości
+ trwałość 
+ nie zbierają się w załamaniu powiek, nie rozmazują się 
+ opakowanie 
+ cena- 14 zł/szt. 

+/- cienie perłowe, które nie każdemu mogą przypaść do gustu 

- osypują się przy aplikacji 
- dostępność- tylko za pośrednictwem konsultantek Marizy 


Moje ulubione odcienie to te najjaśniejsze- używam ich chyba w większości makijaży do rozświetlania- efekt jest świetny :) Ciemniejszymi lubię się bawić gdy robię wieczorowy make up. 

Dostępne warianty:  


mariza.com.pl



Konturówka do oczu- ocień niebieski.


Kredkę również wybierałam sama- zamarzył mi się wtedy odcień ładnego błękitu :) Kolor w rzeczywistości jest ciut ciemniejszy, ale bardzo mi się podoba :) Sama kredka jest miękka, nakłada się ją bajecznie łatwo. Niestety, trwałość pozostawia wiele do życzenia- kolor po krótkim czasie zaczyna "uciekać", po kilku godzinach efekt jest już marny... To samo dzieje się, jeżeli niechcący przejedziemy w jej okolicy palcem lub ręką- momentalnie się rozmazuje. W dodatku sama kredka po kilku użyciach przestaje wyglądać estetycznie- napis się zmazuje i pękła mi ta plastikowa część, choć nią nie rzucałam :) 


Podsumowując: 


+ intensywny kolor 
+ łatwość aplikacji 
+ cena- 6,60 zł/szt.

- trwałość 
- dostępność 


Kredka jest dostępna w trzech odcieniach- niebieskim, czarnym, brązowym i szarym




Swatche cieni i kredki: 



Chciałam Wam pokazać makijaż wykonany tymi kosmetykami, ale z moim aparatem dzieje się chyba coś złego, bo nie łapie ostrości i z bliska przekłamuje kolory... Może jeszcze kiedyś uda mi się uchwycić te produkty w akcji :) 



Jeśli zainteresowały Was kosmetyki Marizy lub chciałybyście spróbować swoich sił jako konsultantki to serdecznie zapraszam na stronę TUTAJ lub na Facebooka


Buźka :* 


wtorek, 9 kwietnia 2013

Soraya: 10 minut na głębokie nawilżenie.


Jakiś czas temu postanowiłam porządnie wziąć się za pielęgnację swojej cery. Maseczek do twarzy używałam raz na ruski rok, peelingami tez nie grzeszyłam. Opierałam się jedynie na oczyszczaniu i wklepywaniu kremów, ale jednak nie jest to kompletna pielęgnacja. 


Ostatnio wpadła mi w ręce bardzo fajna maseczka, o której dziś słów kilka. Szukałam czegoś co pozwoli nawilżyć moją cerę i tak chodząc po drogerii w oko wpadły mi właśnie te marki Soraya, a konkretnie: 


Miałam obawy przed użyciem czegoś nowego, gdyż ostatnio po każdym testowaniu nowości moja cera kaprysiła że hej, ale w tym wypadku nie było żadnych  efektów ubocznych :)


Opis producenta:



Skład: 



Moja opinia: 

zalety: 
  • ładny zapach 
  • przyjemna, kremowa konsystencja 
  • nie powoduje podrażnień 
  • nawilżenie cery jest naprawdę odczuwalne, ładnie wyrównany koloryt i wygładza 
  • wydajność- całe opakowanie jest podzielone na 2 części co daje 2 aplikacje- mi jedna starczyła nawet na 2, więc w sumie 1 opakowanie= 4 użycia :) 
  • łatwość używania- wystarczy 10 minut, po czym ewentualne resztki można zetrzeć wacikiem lub zmyć wodą
  • dostępność 
  • cena- 2,40 zł 

wady: Nie odnotowałam :)



Bardzo polecam :) 

Macie jakichś faworytów wśród maseczek do twarzy? 

Buziaki :* 


poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Oooo....Oriflame! :)


Hej :) 


Nie wiem jak u Was, ale u mnie dziś pogoda w końcu chyba przypomniała sobie jaką mamy porę roku :) I mam nadzieję, że już nie zapomni :) 

Jakiś czas temu nawiązałam współpracę z Oriflame, w głównej mierze dzięki Agnieszce, którą serdecznie pozdrawiam :) Z ową marką miałam do czynienia już dawno temu, kiedy to sama byłam konsultantką :) W większości byłam bardzo zadowolona z ich kosmetyków, dlatego tym bardziej cieszę się, że znów mam okazje je mieć u siebie :)  


Kojący tonik z organicznymi ekstraktami z jagody i lawendy. 
Lakier do paznokci CORAL RED. 
Krem korekcyjno-pielęgnacyjny. 

Za niedługo recenzje :) 
:* 

piątek, 5 kwietnia 2013

Sprinterskie zakupy :)


Dzisiaj na szybkości złapałam kilka małych rzeczy. Nie miałam zbyt wiele czasu na porządne zakupy, mam nadzieję, że nadrobię w przyszłym tygodniu. 




Skrzyp Optima forte + masażer do skóry głowy- napaliłam się szczególnie na masażer, dlatego musiałam od razu lecieć do Biedronki, żeby czasem mi go nie zwinęli :P Co do kapsułek to jeszcze nie wiem, czy będę je brać, bo po ostatnim takim suplemencie miałam powyrzucane bąble na rękach :/ (9,99 zł)  



Celia, Maski do włosów: Głęboko nawilżająca, Intensywnie regenerująca- były po 80 gr, wydaja się mieć fajne składy więc wzięłam na spróbowanie :) (0,80 gr/szt.)


Yves Rocher, Mleczko do demakijażu- niedawno na blogu Słomiany zapał widziałam jak Ernestyna chwaliła się kosmetykami Yves Rocher, które zakupiła w jednym ze sklepów typu "wszystko po X zł". Weszłam dziś do jednego, daleko szukać nie musiałam- przy kasie były miniaturki 50 ml mleczka i toniku :) Toniku nie brałam bo był już po dacie, mleczko jest jeszcze ok :) (1,50 zł)


Na pewno muszę jeszcze odwiedzić Rossmann i wrócić do Biedronki po peelingi :)

No i na razie tyle :) Do następnego :* 


wtorek, 2 kwietnia 2013

Manhattan- potrójne cienie do powiek.


Dziś przyszła pora na recenzję pierwszego kosmetyku, jaki dostałam w ramach współpracy z drogerią ezebra



Potrójne cienie do powiek Manhattan (Samba Effects 31)






Opis producenta: 

Cienie do powiek TRIO PERFECT EYES 
Trzy cienie do powiek w jednym zestawie. Można je nakładać suchym lub wilgotnym aplikatorem. Efekt nakładania suchym- subtelny, wilgotnym- intensywny makijaż oczu. Cienie chronią i pielęgnują dzięki witaminie E. 

Moja opinia: 

Musze zacząć od tego, że kolory cieni, może oprócz najciemniejszego, nie za bardzo przypadły mi do gustu, gdyż takich nie używam. Cienie nakładane na sucho nie za bardzo mi się podobają- słabo odznaczają się na powiece, ciężko od razu uzyskać równomierny efekt. Jednak nałożone na mokro- są dużo lepsze :) Uzyskujemy tak mocniejszy efekt pigmentacji, cienie lepiej się rozprowadzają i nie osypują. Dołączony do paletki aplikator również sprawdza się w swojej roli-ma szerszą i cieńszą końcówkę, precyzyjnie rozprowadza cienie (choć ja osobiście wolę do tego używać pędzelka :)). 

zalety: 

  • małe poręczne opakowanie, zamykane na dobry zatrzask 
  • możliwość nakładania cieni na sucho i mokro 
  • bardzo dobra pigmentacja cieni nakładanych na mokro 
  • można nimi stworzyć makijaż delikatny jak i mocniejszy 
  • nie zbierają się w załamaniu powieki 
  • trwałość przyzwoita 
  • cena- 6,50 zł (w drogerii ezebra.pl)


wady: 
  • cienie się osypują
  • nakładane na sucho dają słaby efekt 
  • nie zawsze dobry dobór odcieni kolorów w paletce

I jeszcze swatche cieni (nałożone na mokro): 



Szkoda, że akurat trafił mi się zestaw cieni, które kolorystycznie nie bardzo trafiają w mój gust, bo cienie Manhattanu są bardzo dobrej jakości :)


Buziaki :*