Postanowiłam w końcu konsekwentnie wziąć się za mój problem wypadających włosów. Podsumowując ostatnio ich kondycję, zauważyłam, że na przestrzeni ostatniego roku bardzo się przerzedziły, choć oprócz okresów przedwiosennego i jesiennego nie widziałam, żeby wypadało ich jakoś szczególnie więcej.
Już jakiś czas temu, bo jeszcze przed świętami, kupiłam w końcu nasiona kozieradki- tak chwalone na kilku blogach :)
źródło: doz.pl |
Sporządziłam wcierkę (1,5 łyżeczki nasion zalanych wrzątkiem) i od soboty stosuje ja 2 razy dziennie. Mam nadzieję, że uda mi się ograniczyć do minimum wypadanie włosów, dzięki czemu czupryna choć ciut się zagęści :) Oczywiście o rezultatach poinformuję Was na blogu :)
ps. Chciałam również pic napar kozieradkowy, ale już po pierwszym kubku, od razu na drugi dzień czułam na sobie woń rosołku :( Czytałam że "efekty uboczne" jej picia pojawiają się po upływie min 2 tygodni, więc nie wiem co tu ze mną jest nie halo... Jeżeli któraś z Was piła kozieradkę, to bardzo proszę, żeby w komentarzach podzieliła się swoimi doświadczeniami w tym temacie :)
:*
te nasiona można kupić w zielarskim?
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :)
tak, ja swoje kupiłam w zielarskim :) ale w aptekach chyba też mozna pytać :)
UsuńPowodzenia :)
OdpowiedzUsuńW jakim sensie "czułaś na sobie woń rosołku" pijac kozieradkę? chcialabym zaczac stosowac jako wcierke ale jakos nie po drodze mi ciagle do sklepu zielarskiego^^
OdpowiedzUsuńefektem ubocznym picia kozieradki jest specyficzny- właśnie rosołkowy- zapach potu i moczu...
Usuńa ja dziś idę dokupić kozieradkę :D
OdpowiedzUsuńMam ten sam problem i skusze sie na kozieradke ,może ona coś pomoże :)
OdpowiedzUsuń