Cześć :)
Dziś recenzja balsamów do ust, które dzięki firmie Carmex miałam okazje testować :) Z racji tego że dostałam dwa balsamy tego samego rodzaju, lecz w innych opakowaniach postanowiłam im wystawić wspólną recenzję :)
Wersja 1- słoiczek:
Wersja 2- tubka:
Opinia producenta:
Skład:
Petrolatum, Lanolin, Cetyl Esters, Theobroma Cacao Seed Butter, Cera Alba, Paraffinum Liquidum*, Paraffin**, Camphor, Menthol, Salicylic Acid, Aroma, Vanillin. * - w balsamie w tubce
** - w balsamie w słoiczku
Moja opinia:
Opakowanie: od razu powiem, że kosmetyk w słoiczku w moim przypadku to tragedia :P Zazwyczaj mam długie paznokcie i w momencie wygrzebywania czegoś ze słoiczka nie obejdzie się bez pozostawienia części pod paznokciem, czego nie cierpię ;P W wypadku balsamu w takim opakowaniu trochę się męczyłam :) Tubka wygrywa w przedbiegach: poręczna, miękka z dobrym zamknięciem :) I ładniej wygląda ;)
Zapach: charakterystyczny :) Dla mnie najwięcej jest w nim mięty, od razu skojarzył mi się z zapachem maści kamforowej ;) Z kolei moja mama wyczuwa w nim nuty wanilii :) Cóż widać ile nosów tyle odczuć, ale ogólnie mimo, że zapach szału nie robi, to jest znośny :)
Konsystencja: tutaj remis, jedna i druga mi przypadła do gustu ;) Konsystencja w słoiku: gęsta, zbita, ale nie ma problemu z nabraniem balsamu na palec (oczywiście palec ze spiłowanym paznokciem do zera :P), dobrze rozsmarowuje się na ustach. Konsystencja w tubce: bardziej płynna, świetnie rozprowadza się na ustach, można kontrolować ilość aplikowanego balsamu.
Działanie: no w tej kategorii ocena również jest jednakowa: balsam jest kapitalny :) Bardzo lubię to uczucie mrowienia na ustach- choć powiedziałabym że raczej jest to uczucie schłodzenia- zwał jak zwał, ale mi się to podoba ;) Bardzo dobrze nawilża- moje usta maja tendencję do częstego przesuszania, balsam sobie z tym problemem radzi i przy regularnym stosowaniu zapobiega jego ponownemu powstawaniu. Nie ma ograniczeń w ilości i częstości jego stosowania- każdy używa ile i kiedy chce ;)
Podsumowując bardzo go polubiłam i balsam na pewno będzie gościł na stałe w moich zbiorach kosmetycznych :) Z tym, że zdecydowanie będzie to wersja w tubce- łatwiejsza i dużo przyjemniejsza w użyciu :)
Jeśli chcecie uzyskać więcej informacji na temat firmy Carmex i ich kosmetyków to zapraszam do odwiedzania ich profilu na facebooku: TU ;)
:*
Znam ten ból, zawsze jak mam do czynienia ze słoiczkami to zostaje coś pod paznokciem, ale nie mam zamiaru ich spiłowywać :D
OdpowiedzUsuńbardzo dobry balsam:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
ciekawi mnie ten Carmex :D
OdpowiedzUsuńjak tam się nawiązuje współpracę?
o matko te opakowania to jakaś porażka jest;D
OdpowiedzUsuńja najbardziej ulubiłam sobie od samego początku sztyft. błyszczyków nie lubię, a słoiczki - też za długie paznokcie. nie raz mi pomógł i lubię go używać, dlatego szybko mi się kończy :D
OdpowiedzUsuńuwielbiam Carmexy! wszystkie wszystkie wszystkie! Tylko dlaczego są takie drogie:D U mnie wszelkie nawilżacze do ust idą jak woda :D
OdpowiedzUsuńMam carmexa właśnie w słoiczku i uwielbiam jego mrowienie :D Nie ruszam się bez tego balsamu :)
OdpowiedzUsuńnoo i to pudełko jak klej, albo maść rozgrzewająca :) muszę go w końcu kupić :)
OdpowiedzUsuńTeż nie przepadam za słoiczkami, z tego samego powodu. Powinni do nich dodawać jakieś łopatki :P
OdpowiedzUsuńheh dobry pomysł, przydałoby się :D
Usuńmiałam obie te wersje i byłam bardzo zadowolona ;)
OdpowiedzUsuńCarmex to moje kwc od dawna, wersja w tubce jest minimalnie gorsza niż sztyft i słoiczek, ale i tak wszystkie lubię :) muszę się zaopatrzyć niedługo w ten różowy Carmex w długim sztyfcie, ale niestety nie ma go u mnie w Rossmannie.
OdpowiedzUsuńjak wykończę ten zwykły w tubce to muszę się zaopatrzyć w Carmex wiśniowy- bardzo mnie interesuje :)
UsuńNie rozstaję się z tym balsamem... Fajnie prowadzony blog i ciekawe wpisy :) :)
OdpowiedzUsuńPolecam także blog mojej koleżanki o zakupach: http://biancofragola.blogspot.com/
nie miałam go jeszcze a to taki kultowy produkt :P
OdpowiedzUsuń