poniedziałek, 21 maja 2012

Kuchenne rewolucje w pielęgnacji włosów :)- vol 2


Dzisiaj drugi post z cyklu naturalnych sposobów pielęgnacji włosów, które możemy stworzyć zaglądając do swojej kuchni :) Zapraszam do czytania :)

1. Maseczka bananowa 

źródło

Jak?
dokładnie rozgnieść widelcem średniej wielkości banana. Dodać 2 łyżki jogurtu naturalnego i wymieszać aż do powstania papki. Nałożyć na całą długość włosów i pozostawić na 15 min. Po czym dokładnie spłukać i umyć włosy szamponem.
Efekt?
Zajęta wyłuskiwaniem resztek banana z włosów nawet nie zwróciłam uwagi na efekt. Tyle nerwów chyba nie kosztował mnie żaden inny eksperyment włosowy. Mimo że wydawało mi się że bardzo dobrze rozgniotłam cały owoc, a po zmieszaniu go z jogurtem papka na oko była jednolita, to chyba naprawdę tak nie było. Jeżeli chciałybyście na sobie przetestować to radzę bardzo dokładnie rozetrzeć banana, chyba najlepiej będzie się posłużyć mikserem :)


2. Maseczka ze śmietaną 

źródło
Jak?:
3 łyżki śmietany zmieszać z łyżką oleju- w moim przypadku był to olej kokosowy. Następnie rozprowadzić na pasmach, owinąć głowę foliowym czepkiem i ręcznikiem. Spłukać po ok 30 min i umyć włosy szamponem. 
Efekt?:
Cudownie błyszczące włosy :) Byłam zaskoczona, że już po pierwszej aplikacji można było zauważyć taki efekt. Włosy dodatkowo były miękkie i dobrze się układały. Polecam :) 


3. Miód

źródło  



Jak?
Wersja 1 : łyżkę miodu zmieszać z odrobina wody. Nałożyć na włosy, owinąć folią i ręcznikiem. Trzymać na włosach kilka godzin lub nawet całą noc. 
Wersja 2: łyżkę miodu dodać do 2 łyżek gotowej maski lub odzywki (najlepiej takiej o prostym składzie). Następnie podobnie jak w wersji 1- folia+ręcznik i czas podobny: kilka godzin lub całą noc. 
Efekt?
Wersja 1: Przy regularnym stosowaniu tej metody po kilku aplikacjach można zauważyć jaśniejsze refleksy. Ja ten sposób testowałam tylko raz, bo zdecydowanie wolę wersję z odżywką więc rozjaśnienia nie zauważyłam.
Wersja 2: po nocy spędzonej z miodem na włosach rano były one miękkie, lśniące gładkie i w ogóle cudowne :) Powtarzam ten zabieg kiedy tylko mogę, bo miód bardzo dobrze działa na moje kudełki :) Co do jaśniejszych refleksów to pod światło je widać- ale tylko wtedy :) 

Nie ma problemu ze zmyciem miodu z włosów- zarówno solo jaki i z odżywką. Kolejność stosowania jest dowolna- można go nakładać przed właściwym myciem włosów, jak i po. Ze swojej strony polecam serdecznie dołączenie miodu do włosowej pielęgnacji :) 

Buziaki :*

sobota, 19 maja 2012

Merci :*


Właśnie zauważyłam że stuknęło mi ponad 1000 wejść :) Jest mi strasznie miło, że ktoś tu zagląda i ba- nawet możne czyta moje całe wypociny :D A jeżeli dodajecie komentarz, mało tego- ktoś zechce mój blog obserwować to już w ogóle popadam w euforię :D Mam nadzieje, że będzie Was tu coraz więcej, bo ten blog jest tworzony dla mnie samej, ale przede wszystkim dla Was- czytelników :) 




Mam w zamyśle ogłosić jakieś mini rozdanie, na razie zastanawiam się nad fantami a potem zajmę się ich kompletowaniem i mam nadzieje że niedługo mój pomysł stanie sie faktem dokonanym :) 

Na razie bardzo Wam dziękuję za wszystkie odwiedziny i zapraszam do częstszego zaglądania :) 
Całuje mocno :**

piątek, 18 maja 2012

Rozdanie u Zimi


Zachęcam Was do udziału w rozdaniu u Zimi:



Powodzenia! :)

TAG: Wiem co jem!


No i w końcu wpadł do mnie ten tag :) Dziękuje Zyskowej za to, że zechciała mnie nim otagować :)


Zasady:
1. Napisz, kto Cię otagował i przedstaw zasady
2. Zamieść banner i odpowiedz na pytania
3. Otaguj kolejne 5 osób :)  



1. Czy uważasz, że odżywiasz się zdrowo? 
Niestety nie, ale też nie odżywiam się niezdrowo :) Staram się to wszystko bilansować, żeby nie mieć wyrzutów sumienia że wciągam tylko niezdrowe rzeczy :) A czasem niestety zdarza się czymś takim zgrzeszyć :)
2. Czy zwracasz uwagę na skład produktów spożywczych? Jeśli tak, to jakich składników unikasz? 
Zdarza mi się to coraz częściej.  Nie jestem jeszcze wprawiona w temacie, cały czas się doszkalam czego najlepiej unikać. Zaczęło się od czytania składu kosmetyków, a skończy nie wiadomo gdzie :P
3. Jesz dużo owoców i warzyw? 
Nie tyle ile powinnam. Po prostu czasem zapominam o codziennej dawce warzyw i owoców, ale w sezonie wiosenno-letnim jem je często i pod każdą postacią :)
4. Czy kiedykolwiek się odchudzałaś? Na jakiej diecie? Zamierzasz się odchudzać w przyszłości? 
Heh nie i nie zamierzam, wręcz przeciwnie, chętnie przygarnę kilka dodatkowych kilogramów :P Z racji mojej szybkiej przemiany materii jestem bardzo szczupła, a jeżeli już coś się odłoży to zwykle w brzuszek- czyli tam, gdzie najmniej tego potrzebuje ;)
5. Czy czujesz się dobrze w swoim ciele? 
Jak pisałam wyżej, chciałabym się bardziej zaokrąglić i nabrać kobiecych kształtów. Ale nie jest tak, że mam z tego względu jakąś niechęć w stosunku do mojego ciała. Nie jestem szczupła z powodu choroby czy celowego odchudzania, więc czuje się ok :)
6. Jaka jest Twoja ulubiona potrawa? 
Oj dużo tego :) Uwielbiam makarony, szczególnie spaghetti, wszelkie sałatki, zupę kalafiorową,  domowa pizzę, wszelkie owocowe ciasta, owsiankę i dużo dużo więcej :) I niestety frytki z dużą ilością majonezu (który jest moją słabością...:))
 7. Czy lubisz gotować? 
Powiem tak, lubię testować nowe przepisy, ale np do przygotowania sobie zwykłego codziennego posiłku nie zawszę mam wenę :) Zdecydowanie bardziej wolę piec ciasta :)
8. Co chciałabyś wyeliminować z diety? A co do niej wprowadzić i dlaczego? 
Hmmm chyba na ten moment nie mam czegoś co chciałabym szczególnie wyeliminować. Udało mi się ograniczyć spożywanie kawy i jedzenie słodyczy (oprócz tradycyjnej czekolady). Chciałabym dużo częściej spożywać owoce i warzywa.
9. Czego nie możesz przełknąć, a co mogłabyś jeść cały czas? 
Nie cierpię brukselki, nie jestem w stanie jej wziąć do ust :P Nie lubię też koperku, natki pietruszki i kaszy gryczanej. Cały czas mogłabym jeść sałatkę z piersią z kurczaka, banany, czekoladę i brokuły :)
10. Ile posiłków jesz dziennie? 
Staram się jeść 5-6 regularnych posiłków + zdrowe przekąski. Nie zawsze mi to wychodzi, ale minimum są to 4 posiłki dziennie :)
11. Wypijasz odpowiednią ilość wody ? (min. 8 szklanek dziennie)? 
Niestety nie... Zwykle jest to 5-6 szklanek, wliczając w to również kawę i herbatę. 




Nie taguje nikogo, bo już chyba wszyscy na niego odpowiadali. A jeżeli jest jeszcze ktoś kto by zechciał być otagowany, to proszę, częstujcie się :)




No i to tyle w tym temacie. A teraz zmykam cieszyć się w końcu piękna pogoda :) 
Pozdrawiam :*

czwartek, 17 maja 2012

Ombre hair- jeszcze hot czy juz not?


Hej :*

Jakiś czas temu zapanował trend na tzw ombre hair. Zapoczątkował wtedy szał i sporo dziewczyn spróbowała takiej koloryzacji na swoich włosach. Przyznam, że bardzo podoba mi się ten efekt, ale myślę że póki co moje końcówki nie przeżyłyby takiego eksperymentu :)

źródło

źródło

źródło
źródło    

źródło
źródło
źródło
A Wy co sądzicie na temat takiej koloryzacji? Miałyście, chciałybyście spróbować?
Uważacie, że ombre jest jeszcze trendy czy już nie? :) 

Buziaki :*

środa, 16 maja 2012

Co zmieniłam w pielęgnacji włosów?


Dziś chciałabym Wam przedstawić, co zmieniło się w sposobie traktowania moich włosów po kilku miesiącach włosomaniactwa :)




Co zmieniłam na lepsze? 


1. Pielęgnacja: wcześniej używałam tylko i wyłącznie szamponów i odżywek drogeryjnych, naładowanych silikonami, czego nie byłam świadoma. Teraz staram się stosować kosmetyki bezsilikonowe, które lepiej działają na moje włosy. Choć w przypadku ochrony np przed temperaturą nie da się ich uniknąć, ale wtedy są musem, więc przymykam na to oko. Zaczęłam również używać masek, olejów i wszelkich innych rzeczy, o których wcześniej nie miałam pojęcia :)

2. Mycie włosów: nigdy nie zwracałam uwagi na sposób aplikacji szamponu na włosy, zazwyczaj wlewałam odrobinę bezpośrednio z buteleczki. Teraz rozcieńczam obowiązkowo szampon z woda, na początku często o tym zapominałam, teraz weszło mi to po prostu w wyuczony nawyk.

3. Odżywka po myciu: nie wyobrażam sobie mycia włosów bez późniejszego nałożenia odzywki. Kiedyś nie wydawało mi się to konieczne więc po myciu szamponem kończyłam pielęgnację.

4. Odsączanie, nie szarpanie: ręcznik zamieniłam na zwykłą bawełnianą koszulkę, która równie dobrze wchłania wodę. Nauczyłam się również odsączać mokre włosy, a nie tak jak przedtem "trzeć" i ciągnąć aby pozbyć się nadmiaru wody.

5. Rozczesywanie włosów: to straszne ale kiedyś po umyciu włosów ciągnęłam je na siłę grzebieniem żeby je rozczesać. Do niedawna robiłam podobnie, z tym że grzebieniem o szeroko rozstawionych ząbkach. Teraz nauczyłam się rozczesywać włosy dopiero po zmyciu odżywki, robię to delikatnie zaczynając od końców i idąc powoli ku górze.

6. Porzuciłam stałe farbowanie: nie lubię swojego naturalnego koloru włosów, ale jakoś nie ciągnie mnie już do ich stałego farbowania. Od wielkiego dzwonu farbuje je szamponetkami. Bardzo chciałabym przejść za swojego koloru na ciemny blond, ale póki co bardziej zależy mi na ich kondycji i zdrowiu. 

7.  Prostownica i suszarka: porzuciłam moje codzienne prostowanie włosów. Zdarza mi się używać prostownicy, ale tylko w odpowiednio uzasadnionych wypadkach i przy dobrym zabezpieczeniu włosów :) Niestety nie mogę zrezygnować z suszarki, bo moje włosy bez niej nie mają objętości. Ale teraz nie suszę ich bezpośrednio po myciu, czekam dłuższa chwilę, żeby podeschły same i dopiero wtedy zabieram się za ich modelowanie. 




źródło: lula.pl



Jakie jeszcze mam plany?


1. Płukanki: przyznam się że jestem niesystematyczna i bardzo leniwa :P Chciałabym częściej używać płukanek do włosów, których czasem nie chce mi się przygotowywać, choć nie zabiera to dużo czasu. 

2. Tworzenie własnych kosmetyków do włosów: w tym temacie jestem jeszcze laikiem :) Podczytuje inne blogi i z zainteresowaniem czytam receptury tworzonych przez dziewczyny specyfików. Mam nadzieję, że w końcu i mi uda się własnoręcznie zrobić coś dla siebie :)

3. Dobra suszarka: muszę zakupić porządną suszarkę. Moja nie jest najgorsza, ale nie posiada możliwości suszenia zimnym nawiewem, przez co czasem puszy mi włosy.

4. Dbanie o końcówki: to jest moja pięta Achillesowa niestety... Przyznam się bez bicia, że trochę je zaniedbuję. Mam zamiar zwrócić dużo większą uwagę na ich zabezpieczanie i regularne podcinanie tego, czego się już raczej uratować nie da.

5. Regularne stosowanie wcierek i masaż skóry głowy: często o tym zapominam. A jak wiadomo, o włosy trzeba dbać już od samych cebulek :) 

6. No i oczywiście sukcesywne powiększanie mojej kolekcji kosmetyków do włosów :) Tego chyba nigdy za wiele :)

Pozdrawiam :**

wtorek, 15 maja 2012

Tylko dla mam? :)


Dziś krótka recenzja osławionej na wielu blogach maści do brodawek BabyDream. Jest ona docelowo  przeznaczona do pielęgnacji brodawek w czasie karmienia piersią, ale ze względu na swój skład ma różnorodne zastosowanie.






Opinia producenta:
Chroni i pielęgnuje brodawki sutkowe, nie zawiera barwników i konserwantów. Maść doskonale łagodzi podrażnienia i otarcia. Zawiera naturalną lanolinę, olej słonecznikowy, olejek jojoba, migdałowy, brzoskwiniowy oraz witaminę E. Długotrwały efekt nawilżenia. Maść nie zawiera substancji perfumowanych, zapachowych i olejów mineralnych i silikonowych. Produkt przetestowany dermatologicznie. Maści nie trzeba usuwać przed karmieniem. 

Skład: 
Lanolin, Helianthus Annuus Seed Oil / Unsaponifiables, Simmondsia Chinensis Seed Oil, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Prunus Armeniaca Kernel Oil, Tocopherol. 

Moja opinia: 
Maść znakomicie nadaje się do zabezpieczania końcówek jak i ich olejowania. Pokochałam ją jednak bezgranicznie kiedy odratowała moje popękane, spierzchnięte usta po zimie, które w tym roku były w wyjątkowo złym stanie. Po kilku dniach aplikacji usta były widocznie wygładzone i bardziej miękkie, a w tym momencie są już zupełnie zregenerowane. Dalej używam jej w charakterze pomadki ochronnej. Łagodzi również delikatne zmiany skórne. 
Wadą może być to, że maść jest "toporna" i poza ustami ciężko się ją rozsmarowuje, szczególnie na powierzchni skóry.

Można ja nabyć w drogerii Rossmann- obecnie  ma zmieniane opakowanie, dlatego powinna być jeszcze w Cenie Na Do widzenia- ja nabyłam ja za 3,99 zł. W regularnej cenie kosztowała ok 8-9 zł.
Ze swojej strony gorąco polecam- nie wiem jak sprawuje się zgodnie ze swoim przeznaczeniem (dzieci na razie nie mam i w najbliższym czasie raczej mieć nie zamierzam :P), ale ze względu na ciekawy skłam można jej używać w sposób kreatywny :)

Całuje :**



poniedziałek, 14 maja 2012

Dla aktywnych i nie tylko :)


Witajcie :)
Dzisiaj chciałabym Wam przedstawić mój nr 1 wśród antyperspirantów: Ziaja activ w kremie.
Nie jest mi łatwo znaleźć dobry antyperspirant, który jednocześnie dobrze działa i mi pasuje. Moja skórę pod pachami bardzo łatwo jest podrażnić: wystarczy jedno pociągnięcie nieodpowiedniego sztyftu lub psiknięcie złym dezodorantem i masakra gotowa. Chwile potem skóra zaczyna szczypać swędzieć i się czerwienić...  Choc pamietam jeszcze czasy, kiedy to z powodzeniem mogłam używać Lady Speed Stick czy Garniera. Teraz są one nie do przejścia.
Całkiem przypadkiem wyciągłam łapkę w drogerii po ten kosmetyk i do tej pory się z nim nie rozstaje :) Prawdę mówiąc chyba najwięcej trefionych kosmetyków wybieram nieświadomie :P

źródło: cosme.pl    

Opinia producenta:
Dwukierunkowe działanie przeciw poceniu: 
działanie antyhydrotyczne- skutecznie ogranicza wydzielanie potu 
działanie deodoryzujące- neutralizuje zapach potu i zapewnia długotrwałe uczucie świeżości. 
Łagodny dla skóry.
Bez konserwantów.
Bezalergenowa ilość kompozycji zapachowej.
Nie zawiera parabenów, alkoholu i barwników.
Nie pozostawia śladów na ubraniu. 


Skład: 
Aqua (Water), Aluminum Chlorohydrate, Cyclopentasiloxane, PPG-15 Stearyl Ether, Steareth-2, Parfum (Fragrance), Steareth-21, Citronellyl Methylcrotonate, Glyceryl Caprylate. 

Moja opinia: 

zalety: 
  • zapach- przypomina mi zapachem grejpfruty
  • nie zawiera alkoholu i parabenów 
  • ogranicza pocenie i neutralizuje zapach powstałaego potu 
  • nie zostawia śladów na ubraniu 
  • wydajny 
  • pojemność- 60 ml
  • cena- między 6-7 zł 
  • dostępność- mniejsze i większe drogerie
wady: 
  • jedynie mogę się przyczepić do tego, że trochę długo się wchłania   

Nie mam zbyt wielkiego problemu z poceniem, więc nie wiem jak sprawdzi się u innych osób, ale polecam wypróbować :) Tym bardziej że właśnie zaczęła sie pora kiedy to trzeba dbać o "zapaszki spod paszki" :D 

Powiedzcie mi czy u Was tez jest taka straszna pogoda? Gdzie jest to słoneczko z początku majówki?? 

sobota, 12 maja 2012

Kuchenne rewolucje w pielegnacji włosów :)- vol 1


W tym poście chciałabym Wam przedstawić domowe sposoby pielęgnacji włosów, jakie już miałam okazje na sobie testować. Nie są to metody skomplikowane, a składniki każdy może znaleźć w swojej własnej kuchni :) 
W miarę możliwości uporządkowałam wszystko w pamięci i poukładałam chronologicznie, od pierwszej jaką zastosowałam do ostatniej :)

1. Płukanka piwna

Przeczytałam o niej w jednym z młodzieżowych (:P) czasopism i przyznam, że bardzo mnie zainteresowała.  Jeszcze wtedy mogłam się pochwalić dłuższymi włosami, niezniszczonymi stylizacja, ale też zaniedbanymi. Bałam się jednak, że specyfik może pozostawić nieprzyjemny zapach na włosach. W końcu się przełamałam, i postanowiłam spróbować. Piwo dzięki zawartości witaminy B i minerałów odżywia włosy, wzmacnia je i zmniejsza przetłuszczanie włosów.
źródło: szkolazywienia.inspirander.pl

Jak?: 
Po umyciu włosów spłukać je szklanką piwa, owinąć głowę ręcznikiem i pozostawić na ok 20 minut. Po upływie czasu spłukać letnia woda.
Efekt:
Ujarzmione puszenie, włosy miękkie i przyjemne w dotyku. Płukanka piwna bardzo fajnie podkreśla lekko falowane włosy. Jednak nie polecam jej stosować często, bo wtedy może wysuszyć włosy. Po zapachu piwa ani śladu :)

2. Majonez

Przyznam się szczerze że było mi się ciężko przemóc, żeby wymazać sobie włosy majonezem :P Ale czytając opinie zachwalające tę metodę (nawet przez same fryzjerki) spróbowałam.  
źródło: szkolazywienia.inspirander.pl
Jak?: 
Niewielką porcje majonezu wetrzeć w mokre włosy (pomijając włosy przy nasadzie). Owinąć głowę folią i ręcznikiem. Po 20 minutach spłukać i umyć włosy szamponem.
Efekt: 
Włosy błyszczące, miękkie dobrze się układają. Wydawały mi się grubsze w dotyku, ale może to jedynie tylko moje subiektywne odczucie :) W każdym razie polecam spróbować o ile ktoś nie ma oporów, żeby podobne rzeczy kłaść na włosy :P  

3. Maseczka z żółtka i oleju rycynowego

Chyba najbardziej powszechna domowa maseczka. Jednak u mnie kompletnie się nie sprawdziła- widać moje włosy nie lubią wszystkich eksperymentów ;) 
źródło: m.kobieta.gazeta.pl

Jak?: 
Zmieszać żółtko z dwiema łyżeczkami olejku rycynowego. Opcjonalnie można dodać parę kropel soku z cytryny. Ilość dodanych składników powinna być proporcjonalna do długości włosów- w moim przypadku były długości do ramion. Mieszankę nałożyć na wilgotne włosy, owinąć folia i ręcznikiem i pozostawić na 30 min, po czym spłukać i umyć włosy szamponem. 
Efekt: 
Czytając opinie na temat tej maseczki spodziewałam się również u siebie zauważyć efekt odżywionych lśniących włosów... Jednam moje kudełki się z nią nie polubiły, i wręcz odwrotnie były matowe ciężkie w ułożeniu, mimo że maseczkę spłukałam bardzo dokładnie. Prawdę mówiąc dość dawno już jej nie stosowałam, więc może teraz działałaby całkiem inaczej. Może zdecyduje się znów spróbować, jak wiadomo warto jest dawać drugą szansę :) 


Na teraz to tyle jeśli chodzi o ten temat. W kolejce czekają już kolejne przepisy, ale to już w następnym poście :) 

A Wy stosujecie domowe sposoby pielęgnacji? Macie swoje ulubione? :)
Buziaki :*

czwartek, 10 maja 2012

Uśmiech, moc, fitness, sport! :)


Dzisiaj post rekreacyjny :) Jakiś czas temu postanowiłam powrócić do ćwiczeń, w celu nadrobienia tzw masy mięśniowej. Jednak jak na razie moja motywacja leży i kwiczy :D Z racji tego, że póki co jest piękna pogoda bardziej pasuje mi wygrzewanie się na słońcu niż machanie hantelkami. Ale jak wiadomo nic nie przychodzi samo, dlatego postanowiłam przestać się lenić i w końcu wziąć za siebie :) Jako, że na razie nie mam możliwości biegania na siłownię postanowiłam urządzić ją sobie w domu :)
Na dobry początek powracam do zestawu ćwiczeń, który przynosi naprawdę zadowalające efekty.
Są to ćwiczenia Tamilee Weeb, może część z Was już je zna bądź o nich słyszała. Dobór ćwiczeń został poprzedzony testami pod okiem specjalistów, głównie lekarzy, dzięki czemu zostały tak opracowane aby zmaksymalizować pracę mięśni. Program jest podzielony na krótkie 15-minutowe ćwiczenia, ale bardzo intensywne (co czuć następnego dnia :P) Ja najczęściej ćwiczyłam zestaw "Ty możesz mieć takie pośladki" i przy systematyczności efekty można było zauważyć po niecałym miesiącu: pupa była przyjemnie twardsza i "podniesiona". Mi ze względu na skromna budowę ciała zależy na przybraniu masy (w pupie po ponad 2 tyg przybyło 1 cm), ale wiem, że dziewczynom które chcą schudnąć ćwiczenia również dawały efekty i pozwoliły na wyrzeźbienie smukłej sylwetki :)
Istnieją jeszcze trzy inne zestawy na poszczególne partie ciała: brzuch, ramiona i ogólnie całe ciało.

źródło: diety.wp.pl
Filmiki można znaleźć w internecie, choć niestety na YT ich nie widziałam w całości.
Gorąco polecam te ćwiczenia :)

Chciałabym jeszcze wypróbować Brazil Butt Lift- wyglądają bardzo fajnie i ponoć są również skuteczne :) Więc będą jak znalazł gdy Tamilee już mi się znudzi i będę szukać urozmaicenia :)



Więc dziewczyny ruszamy się, nie tylko dla rzeźbienia sylwetki, ale też dla zdrowia i dobrego samopoczucia :) 

I na koniec chyba największy motywator znający się na rzeczy :D :



A jak to jest u Was? Ćwiczycie? :)

Pozdrawiam :*

środa, 9 maja 2012

Ziaja- masło kakaowe + kozie mleko.


Dziś przychodzę do Was z recenzją dwóch kremów firmy Ziaja.


Masło kakaowe, Krem tłusty do cery normalnej i suchej (KWC)

(ze względu na to, że mój aparat zaniemógł, muszę się posiłkować zdjęciami zapożyczonymi z internetu)

źródło: cokupic.pl 
Opis producenta:
Odżywczy krem do pielęgnacji twarzy. Polecany do pielęgnacji skóry normalnej i suchej.
  • Dostarcza skórze cennych substancji odżywczych.
  • Regeneruje, wygładza i działa ochronnie na naskórek.
  • Nawilża skórę i zapobiega nadmiernej utracie wody.
  • Skutecznie łagodzi podrażnienia. 
Regularnie stosowany przywraca skórze piękny wygląd i wyraźnie poprawia jej koloryt. 


Substancje aktywne: 
Witamina E, Masło kakaowe 


Skład:  
Aqua, Caprylic/Capric Triglycerid, Paraffinum Liquidum (Mineral Oil), Petrolatum, Glycerin, Cetyl PEG/PPG-10/1 Dimethicone, Theobroma Cacao Seed Butter, Tocopheryl Acetate, Microcrystalline Wax, Sodium Chloride, Sodium Benzoate, 2-Bromo-2-Nitropropane-1,3-Diol, Parfum, Citric Acid 


Moja opinia: 


zalety: 
  • fajne, poręczne opakowanie 
  • niska cena- ok 4 zł za 50 ml
  • dostępność
  • wydajność
wady: 
  • co do obietnic producenta nie zauważyłam niestety żadnego działania: cera nie była bardziej nawilżona i odżywiona, jej koloryt również specjalnie się nie wyrównał   
  • nie przemawia do mnie jego zapach- mimo że uwielbiam zapach czekoladowych kosmetyków ten krem w tym względzie  mi nie podszedł, sama nie wiem dlaczego... 

Nie sądzę, żebym jeszcze kiedyś ponownie go kupiła.   


Kozie Mleko, Krem 1- nawilżenie, cera sucha (KWC)

źródło: prekursorki.pl 

 Opis producenta:
 Aktywny preparat o intensywnym działaniu nawilżającym skórę suchą i mało elastyczną.
  • Intensywnie i trwale nawilża naskórek oraz głębsze warstwy skóry.
  • Uzupełnia niedobór naturalnych substancji odżywczych.
  • Stymulując naturalne procesy odnowy naskórka wyraźnie wygładza drobne zmarszczki.
  • Zapobiega fotostarzeniu oraz skutecznie łagodzi podrażnienia. 

Składniki aktywne:
Witamina E, Witamina A, Prowitamina B5 (D-panthenol), Kompleks składników koziego mleka, Filtry UVA/UVB organiczne
 

Skład: 
Aqua (Water), Octyldodecanol, Ethylhexyl Methoxycinnamate, Caprylic/Capric Triglyceride, Glyceryl Stearate Citrate, Glycerin, Petrolatum, Dimethicone, Glyceryl Stearate, Propylene Glycol, Sodium Acrylate/Acryloyldimethyl Taurate Copolymer, Isohexadecane, Polysorbate 80, Lactobacillus/Milk Solids/Glycine Soja (Soybean) Oil Ferment, Cyclodextrin, Panthenol, Retinyl Palmitate, Tocopheryl Acetate, Carbomer, Stearyl Alcohol, DMDM Hydantoin, Iodopropynyl Butylcarbamate, Parfum (Fragrance), Linalool, Butylphenyl Methylpropional, Citronellol, Hexyl Cinnamal, Geraniol, Eugenol, Benzyl Salicylate, Alpha-Isomethyl Ionone, Coumarin, Limonene, Sodium Hydroxide

Moja opinia: 

zalety: 
  • cudnie pachnie
  • widocznie nawilża skórę 
  • łagodzi lekkie podrażnienia 
  • lekka konsystencja 
  • szybko się wchłania  
  • nie zapycha
  • lubię go nakładać pod podkład 
  • cena- ok 6-7 zł za 50 ml 
  • wydajność 
wady: 

Jak dla mnie ten krem ich po prostu nie ma :) Jest to mój ulubieniec. Mimo że lubię testować nowe kremy, zawsze do niego wracam, bo jeszcze mnie nie zawiódł.  Nie wypowiem się tylko na temat wygładzania zmarszczek, bo na ten moment na szczęście jeszcze ich nie mam :P Polecam :)

Dostępny jest również krem 2- odżywianie i wygładzanie: 

źródło: alejka.pl 

ale jego jeszcze nie miałam okazji wypróbować na sobie :) Gdy go przetestuje na pewno podzielę się z Wami recenzja ;)  

Pozdrawiam :*
 

poniedziałek, 7 maja 2012

Radical- szampon do włosów zniszczonych i wypadających + zaproszenie do rozdania :)


W ostatnim poście dotyczącym szamponów pisałam na temat tych marki Barwa, które w tym momencie są dla mnie ulubieńcami jeżeli chodzi o specyfiki ziołowe. Jednak nie sposób wspomnieć również o produkcie, dzięki któremu właśnie stałam się fanką ziołowego oczyszczania włosów :) 
Szampon zdecydowałam się kupić, gdy byłam przerażona ilością wypadających włosów.


Radical, Szampon do włosów zniszczonych i wypadających ze skrzypem polnym (KWC)

źródło: polki.pl  


Opis producenta:  
Szampon Radical zawiera cenny, naturalny wyciąg skrzypu polnego. Roślina ta wyróżnia się wysoką zawartością krzemionki, która działa na włosy wzmacniająco. Włosy po umyciu stają się miękkie, puszyste, dobrze się układają, a dzięki zawartości prowitaminy B5 uzyskują piękny połysk. Jest łagodny w działaniu, nie powoduje wysuszania włosów. Zalecany do codziennego stosowania zwłaszcza do włosów zniszczonych i wypadających.

Skład:
Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Cocamide DEA, Equisetum Arvense Extract, Sodium Chloride, Cocamidopropyl Betaine, Panthenol, DMDM Hydantoin, Methylisothiazolinone, Methylchloroisothiazolino ne, Citric Acid, Parfum, Hexyl Cinnamal.

Moja opinia: 

zalety:
  • bardzo dobrze oczyszcza włosy 
  • nie podrażnia skóry głowy 
  • przy regularnym stosowaniu widocznie ogranicza wypadanie włosów
  • bardzo przyjemnie pachnie (o ile ktoś lubi ziołowe zapachy :)) 
  • jest wydajny 

wady:
  • im dłużej go używałam, tym bardziej plątał mi włosy-koniecznie trzeba po myciu użyć odżywki
  • słabo się pieni, do czego na początku jego stosowania musiałam się przyzwyczaić, żeby nie wlewać pół butelki na głowę
  • no i to opakowanie- duży otwór przez co nieraz niechcący może się wylać więcej szamponu
  • cena- w porównaniu z równie dobrymi szamponami Barwy cena jest wysoka- w zależności od miejsca zakupu od 8 do 12 (!) zł


Ogólnie dobrze wspominam ten produkt, może kiedyś zdecyduje się jeszcze na powrót do jego używania. 



Zapraszam do wzięcia udziału w rozdaniu u vnesia.blogspot.com  :)




Pozdrawiam :*

niedziela, 6 maja 2012

Włosowe inspiracje- vol 2


Jeszcze trochę motywacyjnych zdjęć pięknych włosów. Ostatnio przechodzę czas "bad hair day" i muszę się motywować, bo jak na razie to mam ochotę zgolić się na łyso :P


źródło: styl.fm
źródło: styl.fm
źródło: styl.fm

źródło: styl.fm

źródło: styl.fm

źródło: styl.fm

źródło: thebeautystop.com 


źródło: styl.fm  


źródło: styl.fm 

źródło: styl.fm  

źródło: styl.fm 


Olej- zbawienie dla włosów :)


Wiem, że tym wpisem Ameryki nie odkryję, bo większa część z Was już zna ten sposób pielęgnacji włosów :)
Ale chciałam się z podzielić moja historią dotyczącą olejowania i wszystkim, co z tą metoda związane.

źródło: urodaizdrowie.pl

Pierwszy raz z metodą olejowania włosów zetknęłam się przeglądając forum wizaż.pl  (które do dzisiaj jest moją skarbnicą wiedzy :)) poszukując sposobów na ratowanie moich zniszczonych włosów. Po przeczytaniu na czym ta zabawa polega nie byłam zachęcona do jej wypróbowania: "Mazać włosy olejem?! Czego to ludzie nie wymyśla" :P Chwilę potem naszła mnie refleksja, że przecież już nie takie rzeczy ładowałam na włosy (m.in płukankę z piwa i majonez :P) więc co mi szkodzi zaryzykować. Ostatecznym argumentem za były porównania zdjęć włosów dziewczyn, które zdecydowały się je w ten sposób pielęgnować. Poszperałam w internecie, popytałam doświadczonych kobietek i postanowiłam: ja tez chcę! :)

Na pierwszy ogień poszedł olejek rycynowy: 

źródło: megapedia.pl



Nie był to niestety strzał w dziesiątkę. Olejek jest gęsty, bez uprzedniego lekkiego ogrzania ciężko mi go nałożyć na włosy a i potem dobrze spłukać. Spektakularnych efektów również nie dawał (znakomicie za to sprawdził się w odżywieniu rzęs :)).

Postanowiłam więc szukać dalej.

Kolejnym upolowanym olejem został osławiony olej kokosowy, dokładnie ten:

źródło: wizaż.pl  

Nie trzeba mnie było przekonywać do jego zakupu- uwielbiam zapach kokosa! :) Ten pachnie cudownie :)
Jednak z moimi włosami zbytnio się nie zaprzyjaźnił: po pierwszych aplikacjach nie widziałam, żeby robił z nimi cokolwiek. Ale nie rezygnowałam i po dalszym jego stosowaniu faktycznie trochę bardziej odżywił moje kosmyki. Choć przyznam się szczerze po jego opiniach liczyłam na coś więcej. Niedawno wykończyłam pierwszy słoiczek, ale myślę że i tak kupię go ponownie, chociażby dlatego, że bardzo dobrze robi mojej skórze :) 

Nie zrażając się niepowodzeniami w końcu trafiłam na jak dotąd najlepszy olejek- Babydream dla dzieci:

źródło: babyonline.pl
Olejek Babydream można dostać w drogerii Rossmann. Jest to mieszanka składająca się z olejków ze: słonecznika, migdałów i jojoby, witaminy E oraz wyciągu z rumianku i nagietka. Po używaniu tego olejku moje włosy z każdą aplikacją stawały się coraz bardziej odżywione. Pozbyłam się uczucia szorstkich włosów, przestały być matowe, są coraz bardziej błyszczące. I do tego cudownie pachnie (o ile ktoś lubi dzieciaczkowe zapachy :)). Na dzień dzisiejszy jest to mój must have w pielęgnacji włosów.

Oczywiście jest mnóstwo innych olejów, które chciałabym wypróbować, m.in:
  • olej z pestek winogron 
  • olej lniany 
  • olej ze słodkich migdałów 
  • olej sezanowy 
....i wiele innych :) Mam nadzieję, że w miarę postępującego doświadczenia w dziedzinie olejowania włosów znajdę więcej ideałów :)

Teraz trochę bardziej "technicznych" faktów:


1. W jaki sposób nakładam olej?
Na początku nakładałam go na suche włosy. Niewielką ilość rozcierałam w dłoni i przesuwałam po wydzielonych pasmach. Potem próbowałam nakładać go w ten sam sposób, tyle że na uprzednio zmoczone w wodzie włosy. Szperając w internecie i przeglądając blogi natknęłam się na inne dwa ciekawe sposoby: przyrządzanie "rosołku" i nakładanie oleju na uprzednio zaaplikowaną odżywkę. W pierwszym wypadku nalewam do większego słoiczka trochę oleju i zalewam przegotowana wodą, tak przyrządzona mieszanką polewam włosy, odsączam nadmiar i czekam do ich wyschnięcia. W drugiej metodzie na wilgotne włosy nakładam odżywkę, zazwyczaj Garniera Avokado&Karite i dopiero potem olej (dzięki odżywce olej ma szansę lepiej wsiąknąć we włos). Moja ulubiona metodą jest rosołek: szybko sprawnie i dokładnie można naolejowac całe włosy :)

2. Na jak długo zostawiam olej na włosach?
U mnie najlepszy efekt daje zostawienie oleju na całą noc i nawet dłużej, o ile mam okazję :)

3. Czym zmywam olej? 
Zazwyczaj używam szamponów ziołowych. Najpierw wcieram odrobinę szamponu w naolejowane włosy, żeby choć trochę go rozpuścić a potem rozcieńczam szampon z wodą i normalne myję włosy. W tym momencie żeby dobrze zmyć olej wystarczy mi jedno mycie. Chciałabym się nauczyć zmywać oleje odzywką, ale jak na razie moje próby kończą się fiaskiem :P  

4. Jak często nakładam olej?  
Na początku nakładałam go regularnie co 2 dni. Teraz nie zawsze mam czas, ale staram się olejować włosy min 2 razy w tygodniu.

5.  Co robię z włosami po zmyciu olejów? 
Na początku nie robiłam nic, bo bałam się, że przesadzę z pielęgnacją, więc zostawiałam je do samoistnego wyschnięcia.  Jednak ciekawość zwyciężyła i postanowiłam sprawdzić co się stanie gdy po wszystkim nałożę odżywkę. I całe szczęście, że się zdecydowałam :) Teraz po każdorazowym zmyciu olejów nakładam na włosy maskę nawilżającą i nie zauważyłam żeby im to nie służyło, wręcz przeciwnie :) 

 6. Po jakim czasie zauważyłam efekty? 
Jako, że jestem strasznie niecierpliwa chciałam zauważyć efekty po pierwszym olejowaniu :) Niestety metoda ta wymaga dużo samozaparcia i systematyczności, żeby mówić o jakichkolwiek zauważalnych efektach. Ja u siebie zauważyłam je po upływie ok 1,5 miesiąca regularnego olejowania. Ale wiadomo, każde włosy są inne i każde reagują inaczej, więc możliwe że Wasze będą potrzebowały mniej/więcej czasu by dać zauważalne efekty pielęgnacji :) 


Dziewczyny, które nie znają i nie stosowały tej metody bardzo zachęcam do wypróbowania, bo przy odnalezieniu najbardziej odpowiedniego dla siebie oleju da ona niesamowite efekty :) 


Jeżeli macie uwagi dotyczące olejowania włosów, podzielcie się nimi w komentarzach :)
Pozdrawiam :*